Artur Bochenek

avatarArtur Bochenek

Kraków
Mieszkaniec Artur Bochenek

Artur Bochenek

Dodano 2013-03-06 09:24:28

Komu zależy na upadku Garbarni?

Przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Krakowie toczy się proces w przedmiocie decyzji krakowskiego Magistratu w sprawie zagospodarowania terenów RKS Garbarnia Kraków. Korzystną dla Garbarni decyzję, zatwierdzoną przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze i kluczową dla dalszych losów klubu, zaskarży

Mieszkaniec Artur Bochenek

Artur Bochenek

Dodano 2012-10-04 12:58:20

II liga. Garbarnia - Stal Rzeszów. Z piekła do nieba

W ostatnim spotkaniu ligowym drugoligowej drużyny Garbarni ze Stalą Rzeszów goście objęli pierwsze prowadzenie po golu, który już chyba na stałe wpisze się w pamięć ludwinowskich kibiców. Tym bardziej, że dzięki obecności telewizyjnych kamer pamięć tę będzie sobie można za każdym wspomnieniem tego gola odświeżyć…

Niemiłosierny kiks Martina Szwieca przy próbie obrony strzału z okolicy 20 metrów Andrei Prokicia skończył się golem dla rzeszowian, ale to Młode Lwy schodziły z boiska zwycięskie. Niesamowitą wędrówkę z „piekła do nieba” przeszedł w tym meczu nie tylko sam golkiper Brązowych, ale także cały zespół Garbarni. Jeszcze do przerwy drużyna trenera Marka Motyki zdołała się podnieść z kolan i wyrównać (po kapitalnym uderzeniu głową Bartłomieja Piszczka, któremu idealnie z rzutu rożnego dograł piłkę Marcin Siedlarz), a po utracie drugiego gola w pięć minut po przerwie długo walczyła o swoje. I swoje wywalczyła…

Najpierw w 70 minucie w solowym rajdzie niemal od połowy boiska Sebastian Leszczak nie dał się powstrzymać żadnemu z zawodników Stali, by na koniec przymierzyć w długi róg bramki, nie dając żadnych szans rzeszowskiemu bramkarzowi. A w 89 minucie Mateusz Broź zza linii pola karnego oddał strzał zapewniający Brązowej Damie zwycięstwo. W tak zwanym międzyczasie w pełni zrehabilitował się garbarski golkiper, który kilka razy świetnymi, wręcz noszącymi znamiona nadprzyrodzonych umiejętności interwencjami, uratował swój zespół w beznadziejnych – wydawałoby się z wysokości trybun – sytuacjach. Garbarnia udowodniła w tym meczu, że w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Pokazała także na boisku charakter, ambicję i sporą porcję determinacji, dzięki której sięgnęła po pełną pulę. A Martin Szwiec potwierdził tylko, że „babole” wpadają najlepszym – każdy widział, lub słyszał o wpadkach takich bramkarskich tuzów jak Zubizaretta, Rene Higuita, Oliver Kahn, Tomasz Kuszczak, Artur Boruc czy Wojciech Szczęsny (o Januszu Jojce nie wspominając).

Radość, jaka zapanowała w obozie Brązowych po zdobyciu trzeciego gola, a także obowiązkowe „tańczące kółeczko” w wykonaniu zawodników po końcowym gwizdku arbitra z Lubina (jak na drugoligowe standardy w wykonaniu Panów z gwizdkiem – całkiem poprawne sędziowanie), pokazała wszystkim widzom, jak bardzo im na tym zwycięstwie zależało. Czapki z głów przed tak walczącą na boisku Garbarnią, bo chociaż - być może - w niektórych elementach futbolowej sztuki nie zawsze umiejętności szły w parze z chęciami, to na pewno jednego drużynie z Ludwinowa odmówić nie można – mianowicie niesamowitej ambicji.

Docenia to większość publiki obserwującej spotkania Garbarzy, szkoda jednak, że niektóre oczy przyćmiewa – chyba coraz bardziej postępująca – jaskra. Niezręcznie mi pisać o gościu, którego znam od początku swojego kibicowania Garbarni, czyli od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku i który zawsze towarzyszył zespołowi Garbarni w dobrych i złych chwilach, ale jego „kibicowanie” w ostatnim czasie sprowadza się do permanentnego, głośnego i wyrażanego w tzw. „okrągłych słowach” niezadowolenia z poczynań piłkarzy. Każde nieudane zagranie, każdy kiks zawodnika Garbarni jest przez niego komentowane głośno i nad wyraz dosadnie, a w powietrzu fruwają słowa niczym ze słynnego monologu Andrzeja Grabowskiego wygłoszonego na trybunie sektora rodzinnego w pierwszym fragmencie filmu „Skrzydlate Świnie”.

Każdy kibic ma prawo do wyrażania swoich emocji, w końcu po to przychodzi na stadion. Ale też – wydawało by się – że przychodzi także wspomóc własną drużynę. Ideałem kibicowskiego zachowania jest wspomaganie zespołu wtedy, kiedy mu nie idzie, kiedy mecz się nie układa, kiedy sędzia wyraźnie przeszkadza lub wręcz pomaga rywalowi. Lecz jeśli to jest ideałem, to czymże jest rzucanie
- po każdym zagraniu własnego zawodnika – „mięsem” na prawo i lewo?

Czy ubliżanie zawodnikom własnego zespołu to dobra forma motywacji? Wydaje się, że nie – ale każdy ma prawo do własnego zdania. Aż na śmiech się zbiera, kiedy akcje, które przyniosły Garbarzom dwa gole, były na ich początku komentowane w taki właśnie sposób. Ciekawe, czy w obliczu ostatecznego zwycięstwa w głowie ciskającej przekleństwa z szybkością zacinającego się, przerdzewiałego kałasznikowa pojawiła się jakaś refleksja? Chciałbym się mylić w tej kwestii…

Trener Motyka na pomeczowej konferencji prasowej, zapytany o obsadę bramki, z rozbrajającą szczerością powiedział, że gdyby wybierał golkipera rzucając monetą, to z pewnością nie popełniłby błędu. To prawda, należałoby jednak znaleźć taką monetę, na której są dwa Orły – oba z dużej litery. Bo przecież zarówno Martin Szwiec, jak i Robert Widawski to zawodnicy sporej klasy, znający swój bramkarski fach.

Przed zespołem Młodych Lwów ciężki wyjazd do Elbląga na mecz z Olimpią. Drugi już w tej rundzie, bowiem trzy kolejki temu Garbarnia wywiozła ze stadionu przy ul. Agrykola remis z innym zespołem z tego miasta – Concordią.

W przypadku zwycięstwa Brązowi zadomowią się w środkowej strefie tabeli, a jakakolwiek zdobycz punktowa jest bardzo ważna w kontekście zbliżającego się wielkimi krokami, bardziej niż derbowego pojedynku z niepołomicką Puszczą. Puszczą, której w przedsezonowych sparingach strzelał gole jeszcze jeden orzeł, który jednak w ligowych zmaganiach jeszcze nie zdołał rozwinąć skrzydeł. Najwyższa już na to pora…

Na dzień dzisiejszy nikt zachowujący zdrowy rozsądek nie może oczekiwać od zespołu Garbarni cudów. Trener Motyka posklejał co mógł, ale ani nie miał za wiele czasu, ani też materia nie stanowi idealnie poddającej się rękom garncarza miękkiej gliny. Czas na właściwe jej formowanie będzie w zimie, teraz chodzi o to, aby przed zimą ugrać jak najwięcej. I tak - pieszczotliwie nazywany przez przyjaciół z boiska „Marcyś” - zrobił z Garbarnią dziesięć z jedenastu zdobytych przez nią punktów.

Każdy wie zapewne z własnego doświadczenia, że fachowcy mają jedną wspólną, aczkolwiek niezależną od siebie cechę. Każdy wezwany do naprawy zepsutego piecyka, telewizora, komputera, pękniętej rury, zalanej łazienki - zadaje na wstępie pytanie: „kto panu to tak spartolił?”

Właściwie można odnieść wrażenie, że jest to pierwsze i podstawowe pytanie z poradnika jak rozmawiać z klientami, coś na zasadzie : „dzień dobry”. Marek Motyka głośno takiego pytania nie zadał, zakasał rękawy i wziął się do roboty. Z widocznym, choć mozolnym skutkiem.
Bez fajerwerków, za to z „braniem na klatę” wszystkich porażek. Dlatego też za odniesione sukcesy słowa uznania należą się także, a może przede wszystkim, właśnie jemu. Należy mu się także spory kredyt zaufania. Co najmniej taki, jaki miał jego poprzednik.

I nie należy nawet na chwilę zapominać, że coś jednak spartolone zostało…

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

Mieszkaniec Artur Bochenek

Artur Bochenek

Dodano 2012-08-27 14:19:35

Ochroniarski skandal po meczu Garbarni z Unią

Interweniującego w sprawie niewłaściwego potraktowania dziennikarza, działacza klubowego Garbarni wyprowadzono ze stadionu w kajdankach i przewieziono na komisariat policji. Tomasz Burda, fotoreporter współpracujący między innymi z serwisami Wisły, Cracovii od kilku lat wykonuje zdjęcia z ligowych spotkań Garbarni, przekazując je klubowej stronie całkowicie nieodpłatnie. Jest to o tyle istotna wzmianka, że robi coś dla klubu z czystej sympatii. W związku z tym Garbarni zależy na tym, aby taka osoba miała zapewnione dobre warunki pracy i aby na spotkaniach piłkarskich klubu była traktowana z szacunkiem.

Tymczasem podczas meczu Garbarni z Wigrami Suwałki przed tygodniem, a także podczas sobotniego spotkania Brązowych z Unią Tarnów, Tomek skarżył się na zachowanie jednego z ochroniarzy, który utrudniał mu wykonywanie zdjęć. Dodatkowo robił to w sposób agresywny, używając przy tym słów powszechnie uznanych za obelżywe.

Dodajmy w tym miejscu, że dziennikarz przebywał w strefie wyznaczonej dla fotoreporterów, miał na sobie odblaskową kamizelkę z napisem "FOTO" na plecach - czyli spełniał wszystkie wymogi określone w przepisach dotyczących porządku na stadionie.

W związku z tym, że sprawa się powtórzyła, a docierały do mnie także inne sygnały od fotoreporterów obsługujących oba te spotkania Garbarni - jako osoba miedzy innymi także bezpośrednio współpracująca z fotoreporterami - postanowiłem tę sprawę wyjaśnić. Poprosiłem dziennikarza o wskazanie ochroniarza, który w ten sposób się do niego odnosił. Po wskazaniu obaj podeszliśmy do niego, a ja zwróciłem się z pytaniem, dlaczego w ten sposób traktuje ludzi, którzy wykonują podczas meczu swój zawód.

Ochroniarz ten w mało grzeczny sposób odpowiedział, że to właśnie fotoreporter do niego odnosił się w sposób niewłaściwy i używał w stosunku do niego tak zwanych "wyrazów". Ponieważ znam Tomka nie od dziś, a sam byłem świadkiem zajścia pomiędzy nimi podczas spotkania Garbarnia - Wigry, nie usatysfakcjonowało mnie takie wyjaśnienie. Stwierdziłem, że dziennikarz wykonujący swoją pracę podczas zawodów sportowych ma swoje prawa określone zarówno w regulaminie tych zawodów, jak i w Prawie Prasowym. Że Garbarni, jako klubowi musi zależeć na dobrych kontaktach z mediami, a zależy to także od zachowania pracowników ochrony.

Ochroniarz w trakcie rozmowy był coraz bardziej agresywny, a ja nabrałem podejrzeń co do jego trzeźwości i powiedziałem mu to. Usłyszałem w odpowiedzi, że on ode mnie także wyczuwa alkohol, w związku z tym sytuacja nie rokowała na jakieś kompromisowe rozwiązanie.

W tym czasie podszedł do nas szef ochrony, który starał się ze swej strony załagodzić powstały konflikt, przepraszając ze swej strony fotoreportera. Jednak powstało domniemanie nietrzeźwości jego pracownika i zwróciłem się do niego o przeprowadzenie takiej kontroli. Stwierdziłem, że osoba pełniąca funkcję publiczną podczas zawodów sportowych nie powinna budzić wątpliwości, a ja nie wyobrażam sobie współpracy mojego klubu z ochroniarzami, co do których są takowe wątpliwości.

Dowodzący ochroną stwierdził, że takie uprawnienia ma tylko policja. W tym czasie wspomniany już wcześniej ochroniarz wyszedł przed bramę stadionu, wrócił po chwili i powiedział, że za chwilę będzie policja i "będziemy dmuchać obaj".

Pozostałem spokojnie na miejscu, gdyż nie miałem nic przeciwko sprawdzeniu i swojej trzeźwości. Podczas zawodów sportowych opiekowałem się zawodnikami juniorów młodszych Garbarni, którzy w meczu podawali piłki piłkarzom Garbarni i Unii. Pełniłem także rolę jednego z czterech "noszowych" (w przypadku konieczności zniesienia zawodnika z boiska arbiter zawodów korzysta z pomocy takiej ekipy).

Po chwili pojawił się na stadionie patrol policji, złożony z oficera i dwóch funkcjonariuszy w strojach bojowych. Nie podejrzewając niczego złego zacząłem policjantom wyjaśniać istotę zaistniałej sytuacji, ale oficer powiedział do mnie, że jestem zatrzymany za niestosowanie się do poleceń ochrony. Na ponowną próbę wyjaśnienia jeden z policjantów założył mi kajdanki na ręce i zostałem wyprowadzony ze stadionu skuty i podtrzymywany przez dwóch policjantów, którzy wsadzili mnie do radiowozu, w którym na podłodze leżał zatrzymany młody człowiek. Całemu zajściu przypatrywali się wspomniany już ochroniarz, ale także jego szef, który nie podjął żadnej próby wyjaśnienia policjantom sedna sprawy, nie podjął także próby połączenia się z kierownikiem bezpieczeństwa ze strony klubu, któremu to kierownikowi podlega bezpośrednio

Zostałem przewieziony na komisariat przy ul. Królewskiej i posadzony w pokoju, w którym przy dwóch długich stołach siedziało kilku zatrzymanych pseudokibiców Unii Tarnów z jednej strony i kilku policjantów (zarówno umundurowanych, jak też i nie, którzy przeprowadzali czynności przy zatrzymywaniu), z drugiej. Cały czas miałem na rękach kajdanki. Na moją prośbę o rozkucie usłyszałem w odpowiedzi od jednego z policjantów: "ja pana nie zakuwałem". Zszokowany całą sytuacją, siedziałem spokojnie i czekałem na rozwój wydarzeń.

Ciągle nie mogło do mnie dotrzeć (do tej pory nie może), że za próbę interwencji w sprawie niewłaściwego potraktowania dziennikarza, podjętą bądź, co bądź w imieniu Klubu, zostałem wyprowadzony w kajdankach ze stadionu! Z identyfikatorem imiennym wydanym przez Garbarnię, który musiał być widoczny zarówno dla ochrony, jak i dla policjantów - stwierdzającym, że jestem podczas zawodów pracownikiem Klubu!

Nie wiadomo, na jak długo zostałbym zatrzymany, gdyby nie zadzwonił do mnie jeden z trenerów młodzieży w Garbarni. Pozwolono mi odebrać telefon (nadal w kajdankach), a ja szybko powiedziałem mu, aby powiadomił klub o zaistniałej sytuacji. Po pięciu minutach do pokoju zatrzymań (definicja pomieszczenia na potrzeby tego artykułu) wszedł ten sam oficer, który dokonał zatrzymania mnie na stadionie. Wydał polecenie, aby mnie rozkuto i zaprowadził mnie do innego, mniejszego pomieszczenia. Powiedział, że zaszło jakieś bardzo duże nieporozumienie wynikające z faktu, że ochroniarz wskazał mnie jako osobę naruszającą porządek na stadionie! Że on mnie bardzo przeprasza w imieniu policji i że ochroniarz został zatrzymany do wyjaśnienia motywów swojego działania i do sprawdzenia pod kątem trzeźwości. Po czym zostałem przez niego odwieziony radiowozem z powrotem na stadion, gdzie zostawiłem swoje rzeczy.

Jestem w stanie zrozumieć, że policja musi podjąć pewne działania, zwłaszcza po informacji od kogoś, kto z racji pełnienia swojej funkcji (w tym wypadku ochroniarza) powinien mieć określoną wiarygodność. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, że oficer policji widząc pracownika klubu z widocznym imiennym identyfikatorem, który usiłuje mu wytłumaczyć istotę sprawy, podejmuje decyzję o jego zatrzymaniu i dopuszcza do jego wyprowadzenia ze stadionu w kajdankach. Ten incydent można było wyjaśnić na miejscu, a tak potraktowano mnie na równi z zatrzymanymi pseudokibicami.

Jak teraz mam wytłumaczyć ludziom, którzy wychodzili ze stadionu, a dla społeczności kibiców, działaczy, zawodników i trenerów Garbarni nie jestem osobą anonimową, moje wyprowadzenie ze stadionu w kajdankach? Swoją drogą gratuluję policjantowi, który mi je założył, a który później rozmawiał ze wspomnianym ochroniarzem w sposób wskazujący na bliższą znajomość, szybkości w podejmowaniu decyzji. Mam nadzieję, że robi on to równie sprawnie i efektownie nie tylko w sytuacjach "dużych nieporozumień". Jestem w posiadaniu jego służbowego numeru i zamierzam podjąć odpowiednie kroki, aby jego działanie ocenili przełożeni.

"Niektórym osobnikom mundur ryje beret" - jak mawia 16-letni syn mojej sąsiadki. Kiedy słyszał, jak opowiadam jego mamie opisaną tu historię, mało się nie posikał ze śmiechu. Mnie do śmiechu było jakby mniej, bo właściwie z czego tu się śmiać. Choć, jak popatrzę na zdjęcie, to jest mi już teraz nawet weselej. Można by mu nadać tytuł "Błyskotliwa akcja policji zakończona sukcesem".

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

  1. Pierwszy raz tutaj?

    Cieszymy się, że dołączyłeś do serwisu naszemiasto.pl
    Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci w zrobieniu pierwszych kroków:

  2. Zwiększ atrakcyjność profilu

    Dodaj tło, zadbaj aby profil miał unikatowy wygląd i wyróżniał się na tle innych

  3. Daj się poznać

    Uzupełnij podstawowe informacje profilowe, dodaj zdjęcie i bądź rozpoznawalny

  4. Dziel się nowymi wydarzeniami!

    Publikuj artykuły, dodawaj galerie, dziel się ciekawymi infomacjami i pozostań na bieżąco z lokalnymi wydarzeniami

  5. Uczestnicz w życiu lokalnej społeczności

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, chcesz się czymś podzielić lub napisać artykuł? Sam zadecyduj jaką formę wybierzesz

  6. Daj znać co u Ciebie

    Chcesz się czymś podzielić na gorąco, dodaj krótki wpis, wiadomość zostanie opublikowana w prywatnym strumieniu

  7. Opublikuj materiał na stronie miejskiej

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, napisz artykuł i opublikuj go na łamach serwisu, dowiedz się co inni o tym sądzą!

  • Dodaj do obserwowanych Obserwuj ciekawe osoby! Jeżeli pojawi się coś nowego, znajdziesz to również na swoim profilu.
  • Wyślij wiadomość Wysyłaj wiadomości i bądź w kontakcie z innymi mieszkańcami!
  • Zgłoś do moderacji Zgłoś nadużycie ze strony mieszkańca!

Wydarzenia dnia

Materiały mieszkańca