Czy łatwo mieć rower w Oslo? Oceń sam
Nie ma znaczenia czy przypniesz rower, czy nie. Ukradną go
albo zniszczą. Jeśli przypniesz ramę, znikną koła. Jeśli przypniesz koła, zniknie rama. Kiedy jestem
w jakimś miejscu pierwszy raz i nic o nim nie wiem, towarzyszy mi uczucie przygody. To przyjemne i
miłe doznanie, czuje jak coś odkrywam. Dopiero później dowiaduję się czegoś o tym miejscu i zaczynam
inaczej na nie patrzeć. Podobnie odkrywam Norwegię. Jest pięknie, miło i ..... No właśnie nie wiem
jak to nazwać, ale może nie będę nazywał, a opiszę co widzę.
To moja druga wiosna w
Norwegii. Ubiegłej wiosny na jednym z marketów kupiłem sobie rower. Używany, staruszek, ale jeździł
jak strzała, nazywał się Barbarian. Pewnego dnia wyszedłem na ulice, odczepiłem swoją blokadę i
zobaczyłem coś, czego się nie spodziewałem. Ktoś założył na mój rower wielki łańcuch i kompletnie go
zablokował. Zrobił to w miejscu gdzie stawia się rowery, daje słowo to był publiczny stojak.
No nic, zdarza się, ktoś zrobił mi kiepski żart. Zimą biegałem, czytałem książki, rower
poszedł w zapomnienie. I oto przyszła nowa wiosna, postanowiłem kupić rower. Przeszukiwałem
skrupulatnie sieć w poszukiwaniu jakiegoś używanego cacka. I znalazłem. Piękna bestia, wielkie koła,
dwa razy używany, cieniutkie opony idealne do miasta.
Tydzień później jadłem obiad z kolegami w pracy. Pochwaliłem się rowerem, koledzy
chcieli go zobaczyć. Okazało się, że choć iż rower stał tylko 1,5 godziny w budynku firmy, gdzie
drzwi otwiera się tylko kartami elektronicznymi, zniknął. Zwyczajnie wyparował. To już mnie ruszyło.
Opublikowałem na Fejsie zdjęcie roweru z nadzieją, że może znajdzie się przypadkiem.
Pierwszy komentarz brzmiał: "Jak to????? W Skandynawii?". I to mnie natchnęło, aby wybrać się
dzisiejszej nocy i pokazać jak wyglądają ulice Oslo i co się dzieje z rowerami , które się tam
zostawia. Nie ma znaczenia czy przypniesz rower czy nie. Ukradną go albo zniszczą. Jeśli przypniesz
ramę, zniknął koła. Jeśli przypniesz koła, zniknie rama.
Kiedy tak szedłem ulicami i
patrzyłem na to, wracałem wspomnieniami do Warszawy, w której mieszkałem blisko 9 lat. Nie mogłem
sobie przypomnieć takich widoków, oczywiście to nie znaczy , że tak nie jest. Ale naprawdę nie
mogłem sobie tego przypomnieć.
Nie chciałbym tu wyciągać żadnych wniosków dlaczego tak
jest, bo taka sytuacja jest podyktowana wieloma czynnikami. Zdjęcia , które zrobiłem, dotyczą
ścisłego centrum w tym pięknym i nowoczesnym mieście. Proszę jednak pamiętać, że ulice Oslo to nie
ulice Warszawy - dla tych, którzy nie wiedzą o czym mówię, proponuje poczytać w Wikipedii na temat
mniejszości zamieszkujących Oslo.
Te rowery nie
wyparowały, a ktoś kto je ukradł, mieszka tu nadal. Ci ludzie, którzy tak postępują są wkoło, mijam
ich na ulicach, w drzwiach. Przyglądam się koleżance , która wozi ze sobą dwukilogramowy łańcuch do
roweru. Przyglądałem się swojej reakcji na utratę roweru. Przypominam sobie, kiedy podczas
uroczystości w Oslo skradziono mi telefon z plecaka. Nie pamiętam, aby w Polsce mnie tak okradano.
Oczywiście, należy pamiętać o miejskich rowerach i ścieżkach rowerowych, bo to wielkie
plusy. Opisałem jedynie jak wygląda mały kawałek ulicy w Oslo z mojego punktu widzenia. Nie
doszukiwałem się przyczyn bo to już inny temat. Mam nadzieje, że dzięki temu kilka osób będzie mogło
porównać swoją ulice do tej tutaj i spojrzeć z nieco większym dystansem na publikacje mówiące gdzie
żyje się najszczęśliwiej w europie. Bo z punktu widzenia zwykłego rowerzysty z pewnością nie jest to
Norwegia.
A może ja jestem w błędzie i tak jest wszędzie?
https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts
Wyślij wiadomość do Paweł Mucha
Zgłoś Paweł Mucha