Dodaj zdjęcie profilowe

avatarryszard bednarczyk

Polska
Mieszkaniec ryszard bednarczyk

ryszard bednarczyk

Dodano 2012-06-21 12:31:19

Namalować okno do Boga. O sztuce pisania ikon

Zwykli ludzie sięgnęli po pędzel i malują ikony, żeby obcować ze sztuką oraz doskonalić plastyczny warsztat. Szukają również w ten sposób wyciszenia oraz zbliżenia z Bogiem. Najpierw Dariusz Nowak zamawia deskę u stolarza, najlepiej z lipowego lub sosnowego drewna. Potem szlifuje ją i okleja płótnem. Następnie nanosi 12 warstw bielidła przypominającego gips. Wreszcie przystępuje do malowania złotego tła, na którym może naszkicować świętą postać. Na końcu wypełnia rysunek kolorami: błękitem, purpurą, czerwienią, zielenią i brązem. Używa wyłącznie farb naturalnych: mineralnych bądź roślinnych, tak zwanej tempery jajowej, czyli barwników rozcieńczonych wodą z dodatkiem żółtka jaja kurzego. Barwy nanosi pędzlem z włosia kuny. Zaczyna od najciemniejszych kolorów, kończy na najjaśniejszych. Malując ikonę korzysta z podlinnika, który zawiera wzorce postaci. Jakakolwiek dowolność jest zabroniona, bowiem zarówno kształty postaci jak i kolory są nakazane przez Kościół i mają religijne znaczenie. - Nikt nie może dodać coś od siebie - wyjaśnia Dariusz Nowak, amatorski twórca ikon.

Pisaniu ikon towarzyszy też modlitwa. Przed sięgnięciem po pędzel odmawia stary bizantyjski tekst, zaczynający się słowami:

Zażarty królu Abgarze
Obdarowałeś nas mocą
Tworzenia takich ikon
Jesteśmy Ci niewspółmiernie wdzięczni


Modlitwa nawiązuje do spisanej przez Euzebiusza z Cezarei chrześcijańskiej opowieści apokryficznej, która powstała na przełomie II i III wieku naszej ery w Edessie, stolicy królestwie Osroene, za panowania pierwszego chrześcijańskiego władcy Abgara IX. Według legendy jego przodek Abgar V, władca - od 13 roku n.e. do 50 roku n.e. - Edessy, położonej na terenie dzisiejszej Syrii, korespondował z Chrystusem. Jeden z wysłanników króla wrócił z płótnem z odbitym obliczem Jezusa. Była to „ikona ikon”, wizerunek Zbawiciela nie ludzką ręką namalowany. Odwołanie do Abgara nie jest jedyną modlitwą towarzyszącą pisaniu ikon, położeniu każdej barwy odpowiada inny tekst rozmowy z Bogiem.

Parafialny kurs pisania ikon

Skąd u Dariusza Nowaka, 40-letniego hydraulika z Tarnowskich Gór, wzięła się pasja tworzenia ikon. Jak sam przyznaje, w młodości nie interesował się specjalnie malarstwem. Dopiero po ukończeniu trzydziestu lat narysował dla relaksu po pracy kilkanaście obrazów na szkle o typowo ludowej tematyce. Na dobre twórcą obrazów stał się przed czterdziestką. Do malowania wizerunków świętych namówiły go własne dzieci; córka Klaudia i syn Karol, które latem 2008 roku zapisały się na wakacyjny kurs pisania ikon zorganizowany w jednej z tarnogórskich parafii.

- Chciałem dzieciom zorganizować w czasie wakacji interesujące zajęcia. Miało to być zwykłe malowanie. Potem za namową kleryków i jednego profesora z Opola doszliśmy do tego, żeby robić to tak, jak uczyła szkoła kościoła katolickiego pisania ikon, żeby być wierny tradycji - opowiada ksiądz Robert Potempa, wikary z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa i Matki Boskiej Fatimskiej w Strzybnicy, dzielnicy Tarnowskich Gór.

Strzybnicki wikariusz ma 27 lat. Został wyświęcony na kapłana w 2006 roku po ukończeniu seminarium duchownego na Uniwersytecie Opolskim. Pisania ikon nauczył się razem z wiernymi na zorganizowanym przez siebie parafialnym kursie, który zamiast dwa tygodnie trwał miesiąc, bo oprócz dzieci zgłosili się także dorośli. Z 25 kursantów pozostała najwytrwalsza grupa 12 osób, które zaczęły się regularnie co poniedziałek spotykać w parafialnym budynku i zajmować malowaniem ikon. Od początku radami służył im ksiądz profesor Dariusz Klejnowski-Różycki z Uniwersytetu Opolskiego. Przyjeżdżał z wykładami, pouczał i poprawiał. Podarował również kursantom książkę z własnymi tłumaczeniami modlitw, które odmawia się przy tworzeniu ikon, oraz podlinniki.

Malowanie jak w Bizancjum
- Jesteśmy wierni w pisaniu ikon tradycji kościoła bizantyjskiego i ośrodkom, które się tym zajmowały - mówi Robert Potempa. Oznacza to, że święte obrazy powstają w Strzybnicy według wzorców ukształtowanych w VI wieku naszej ery i malowane są dostępnymi wówczas naturalnymi farbami i pędzlami. Najstarsze zachowane ikony pochodzą właśnie z tego czasu. Ukazują postacie Chrystusa, Matki Boskiej, św. Piotra i św. Jerzego. Najsłynniejszym ośrodkiem pisania ikon był wtedy klasztor św. Katarzyny na Synaju. Choć pierwsze postacie świętych i sceny biblijne malowali już pierwsi chrześcijanie w katakumbach a za twórcę ikon uważany był św. Łukasz Ewangelista, to tradycja pisania ikon - początkowo barwnym woskiem - ukształtowała się głównie w Bizancjum i kościołach wschodnich.

W Polsce zwyczaj ten pojawił się w XV i XVI wieku po wchłonięciu przez Rzeczpospolitą ziem ruskich. Od tej pory w języku polskim zadomowił się
przejęty z Rusi zwrot pisanie ikon, będący efektem złego przetłumaczenia greckiego słowa graphos, oznaczającego zarówno malowanie jak i pisanie. Z 1523 roku pochodzi najstarszy zachowany w rękopisie polski podręcznik malowania ikon, zawierający przepisy techniczne i wzory ikonograficzne. Wzorniki dla malarzy zwane podlinnikami istnieją do dziś. Obecnie najbardziej znana szkoła malowania ikon znajduje się w Bielsku Podlaskim. Tamtejsze Policealne Studium Ikonopisarstwa istnieje od 1991 roku. Silnymi współczesnymi placówkami ikonopisania są także ośrodki akademickie w Legnicy.

Twórcy ze Strzybnicy traktują zatem malowanie ikon z wielką powagą, zgodnie z wielowiekowa tradycją jako zrodzoną w modlitwie czynność świętą, emanację bóstwa, które prowadzi ręce twórców. Dariusz Nowak w taki rytualny sposób namalował ikonę Matki Boskiej Częstochowskiej. - To jest stadium wcześniejsze obrazu jeszcze bez ukoronowania - mówi. W jego ikonie brak perspektywy malarskiej, widać plastyczne niedoskonałości wynikające z braków warsztatowych. Ale zgodnie z prastarymi zasadami postać Madonny jest statyczna i zajmuje centralne miejsce na obrazie. Przepisowe są także barwy od złota do błękitu.

Podobne zastrzeżenia krytyków sztuki może budzić typowo Bożonarodzeniowy obraz przedstawiający narodziny Jezusa w żłobku. Oprócz Matki Boskiej i Dzieciątka widać na nim zwierzęta. Od normy odbiega jedynie trójkątny kształt deski, na której namalowany została ikona. - To przypadek losowy, bo akurat taką znalazłem deskę u stolarza - śmieje się Dariusz Nowak. Zgoda na stare kanony malowania ikon nie oznacza wcale akceptacji braku wykształcenia plastycznego. Strzybnicki twórca ikon stara się ciągle doskonalić technikę malarską. Żeby lepiej poznać historię ikonopisarstwa, zamierza zwiedzić Muzeum Ikon w Supraślu.

Godny uwagi jest również dość przyziemny aspekt malowania świętych obrazów. Czynność tworzenia ikon obok charakteru malarskiego i sakralnego ma także wymiar terapeutyczny. Bardzo często Dariusz Nowak malowanie rozpoczyna w domu po pracy wieczorami, w wolnych chwilach. Modlitwa oraz malowanie w samotności sprzyja skupieniu i wyciszeniu się. - Myślę, że wielu ludzi szuka zbliżenia do momentu mistycznego, co ma właściwości niesamowicie wyciszające i uspakajające człowieka ale i medytacyjne w całym pędzie życia współczesnego - mówi ksiądz Robert Potempa. Dlatego na kursy pisania ikon zgłasza się do strzybnickiej parafii coraz więcej osób. Grupa stale rozrasta się. Kilkugodzinne poniedziałkowe spotkania służą nie tylko ulepszaniu techniki malarskiej, poznawaniu teologii, symboliki i duchowości związanej z ikonami, ale pomagają także uczestnikom odnaleźć psychiczny spokój.

Radość pod cerkiewnymi kopułami

Zainteresowanie malowaniem ikon wśród katolików wywołuje spore poruszenie, na ogół pozytywne, w kręgach polskiego duchowieństwa prawosławnego. - To wielka radość, ponieważ wracamy do wspólnej tradycji pierwszego tysiąclecia, gdy nie istniała inna sztuka wyobrażania Boga jak tylko pod postacią ikonograficznej - mówi Grzegorz Cebulski, ksiądz z prawosławnej parafii we Wrocławiu. Jednak ikony namalowane przez osoby świeckie - choć z namaszczenia kapłana - mają jedynie charakter produktów malarskich. Można je traktować i oceniać jedynie w kategoriach estetycznych. Tradycja zakazuje sprzedawania ikon, dlatego strzybnickie obrazy świętych przechowywane są w domach twórców bądź w salkach parafialnych. Choć były też już wystawione publicznie w Galerii „Barwy Śląska” w Nakle Śląskim.

Nie oznacza to jednak, że ostatecznie zamknięta jest droga na ołtarze takich amatorskich ikon. - Jeśliby zostały poświęcone, mogłyby służyć do modlitewnych przeżyć a nie tylko kontemplacji estetycznej - wyjaśnia Grzegorz Cebulski. O tym, czy malarski produkt nadaje się do celów modlitewnych, decyduje z reguły biskup. Po obejrzeniu obrazu kwalifikuje go do procesu poświęcenia. Nad ikoną kapłan odmawia modlitewną formułę. Potem malunek musi leżeć na ołtarzu podczas nabożeństwa i eucharystii. - Od tego momentu staje się poświęconym oknem służącym nam do kontaktu i rozmowy z Bogiem - dodaje wrocławski pop. Może z biegiem czasu, gdy w strzybnickiej parafii jeszcze przybędzie ikon namalowanych przez wiernych, któraś z nich dostąpi zaszczytu przemiany ze zwykłego obrazu z wizerunkiem świętej postaci w sakralny obiekt godny modlitw.

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

Mieszkaniec ryszard bednarczyk

ryszard bednarczyk

Dodano 2012-06-20 12:40:10

Plecami do górnośląskiego kanonu

Redaktorzy nowo utworzonego w Katowicach kwartalnika "Fabryka Silesia" opublikowali kanon literatury górnośląskiej, czyli zrobili coś, co niemożliwe jest do uczynienia w innych regionach Polski. Od biedy można sobie wyobrazić sytuację, że redaktorzy znanego krakowskiego czasopisma kulturalnego postanawiają wybrać kanon literatury galicyjskiej. Proszą o wypełnienie ankiety czterdziestu znanych ludzi - pisarzy, literaturoznawców, malarzy, filmowców, tłumaczy. Następnie publikują wyniki tego swoistego rankingu i są zaskoczeni, że na czele znaleźli się pisarze niemieckojęzyczni albo ukraińscy, którzy z nostalgią opisywali utracone małe ojczyzny od Krakowa po Lwów. Tylko, że w Małopolsce nikomu nie przyjdzie do głowy tworzenie jakiegokolwiek kanonu literatury galicyjskiej. Podobnie jak do tworzenia identycznego rankingu nie wezmą się miłośnicy góralszczyzny.

Natomiast to co niemożliwe w innych częściach Polski, możliwe jest na Górnym Śląsku, bo region to specyficzny, gdzie od dwustu lat mieszały się ze sobą żywioł polski i niemiecki, przez co wytworzony został niespotykany gdzie indziej etos wzmacniany przez charakterystyczny dla regionu rozwój i upadek przemysłu ciężkiego, dzięki czemu Górny Śląsk bardzo przypomina rejony uprzemysłowione z pogranicza belgijsko-niemiecko-francuskiego. Zatem region to na wskroś europejski i wielonarodowościowy. Potwierdzeniem tego jest opublikowany na łamach nowo utworzonego kwartalnika "Fabryka Silesia" - wybrany przez czterdziestu znawców problemu - kanon literatury górnośląskiej.

Prym w nim wiodą Horst Bieniek, autor powieści "Pierwsza Polka" i Janosch, czyli Horst Eckert, twórca prozy „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny” - pisarze
niemieccy, którzy Gliwice i Zabrze opuścili po II wojnie światowej. Na pocieszenie w czołówce uplasowali się także Henryk Waniek i Kazimierz Kutz z powieściami „Finis Silesiae” oraz „Piąta strona świata” - nie zabrakło Małgorzaty Szejnert z reportażową księgą „Czarny ogród”. Niby zaskoczenie, chociaż niezbyt wielkie, bo polskie tłumaczenia dzieł Bieńka czy Janoscha przyswajane są polszczyźnie od lat. Uwagę ankietowanych przykuły też siłą rzeczy głównie polskie dzieła najnowsze poświęcone Górnemu Śląskowi, bo o zaliczeniu do kanonu decydował nie język lecz górnośląskie pochodzenie, zamieszkanie i tematyka, dlatego na liście rankingu znalazły się także utwory pisane po czesku, śląsku i łacinie. Wielką niespodzianką jest natomiast odwrót kanonicznych do niedawna książek Gustawa Morcinka, Wilhelma Szewczyka - o których twórczość upominało się niewielu ankietowanych - nie wspominając mnóstwa twórców górnośląskich - zwłaszcza z czasów realnego socjalizmu - jeszcze do niedawna lokowanych na świeczniku. Co nie dziwi, bo literatura ta podporządkowana była ustrojowym pryncypiom.
Zastanawia za to małe przebicie prozaików i poetów mieszkających współcześnie na Górnym Śląsku. Ktoś zaledwie wspomniał o Wojciechu Kuczoku, Krzysztofie Siwczyku. O Przemysławie Kobierskim nie pamiętając wcale. Źle to wróży tworzeniu podobnych kanonów za lat dzieści, bo najwyraźniej młodzi odwracają się do specyfiki regionu plecami, co nie jest zaskoczeniem, gdyż Górny Śląsk poddany transformacji przemysłowej, ustrojowej i usilnej polonizacji stał się już miejscem innym niż kiedyś, być może mniej przeklętym. Dlatego młodzi pisarze i poeci szukają podniety w przynależności do Europy Ojczyzn a nie tej im najbliższej.

https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts

  1. Pierwszy raz tutaj?

    Cieszymy się, że dołączyłeś do serwisu naszemiasto.pl
    Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci w zrobieniu pierwszych kroków:

  2. Zwiększ atrakcyjność profilu

    Dodaj tło, zadbaj aby profil miał unikatowy wygląd i wyróżniał się na tle innych

  3. Daj się poznać

    Uzupełnij podstawowe informacje profilowe, dodaj zdjęcie i bądź rozpoznawalny

  4. Dziel się nowymi wydarzeniami!

    Publikuj artykuły, dodawaj galerie, dziel się ciekawymi infomacjami i pozostań na bieżąco z lokalnymi wydarzeniami

  5. Uczestnicz w życiu lokalnej społeczności

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, chcesz się czymś podzielić lub napisać artykuł? Sam zadecyduj jaką formę wybierzesz

  6. Daj znać co u Ciebie

    Chcesz się czymś podzielić na gorąco, dodaj krótki wpis, wiadomość zostanie opublikowana w prywatnym strumieniu

  7. Opublikuj materiał na stronie miejskiej

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, napisz artykuł i opublikuj go na łamach serwisu, dowiedz się co inni o tym sądzą!

  • Dodaj do obserwowanych Obserwuj ciekawe osoby! Jeżeli pojawi się coś nowego, znajdziesz to również na swoim profilu.
  • Wyślij wiadomość Wysyłaj wiadomości i bądź w kontakcie z innymi mieszkańcami!
  • Zgłoś do moderacji Zgłoś nadużycie ze strony mieszkańca!

Wydarzenia dnia

Materiały mieszkańca