Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Emerytury dla esbeków

Grzegorz Gołębiowski
Grzegorz Gołębiowski
W naszym kraju ogromne kontrowersje budzi problem świadczeń emerytalnych dla byłych funkcjonariuszy służb specjalnych PRL. Zgodnie z uchwaloną ustawą funkcjonariusze ci straciliby uprawnienia nabyte za cały okres pracy do 1990 r.

Otóż zgodnie z propozycją naszego ustawodawcy wszyscy funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, Służby Bezpieczeństwa, Wojskowej Służby Wewnętrznej, członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, cały okres pracy w socjalizmie mieliby przeliczony jako nieskładkowy, co niewątpliwie uszczupliłoby ich pokaźne uposażenia. Na pierwszy rzut oka wielu z nas takie rozwiązanie wydaje się jak najbardziej słuszne, zgodne z ideą sprawiedliwości społecznej, gdyż niepodobieństwem jest, aby funkcjonariusze aparatu represji służący totalitarnemu państwu, zwalczający i prześladujący opozycję demokratyczną , byli aż tak sowicie wynagradzani, wobec na ogół niskich świadczeń byłych opozycjonistów.

Zagłębiając się w omawiany problem można nabrać jednak poważnych wątpliwości, czy wspomniana ustawa nie stanie się legislacyjnym bublem uchylonym przez Trybunał Konstytucyjny?

Opowiadając się za opisywaną ustawą trzeba wiedzieć, że w SB (w momencie jej likwidacji) przeprowadzono weryfikację. Z 14038 esbeków, którzy poddali się weryfikacji, 8861 zaopiniowano pozytywnie w pierwszej instancji, zaś 4880 odwołało się do Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej, która uwzględniła 1800 wniosków. Ogółem pozytywnie zweryfikowano 10439 funkcjonariuszy, negatywnie zaś 3595. Ci z pozytywnym wynikiem mogli podjąć pracę w nowo powstałym Urzędzie Ochrony Państwa lub w policji, z negatywnym zaś odeszli ze służby do 31 lipca 1990.

Poza weryfikacją pozostało kilka tysięcy funkcjonariuszy. Byli to szeregowi pracownicy pionów techniki, archiwów, czy paszportów. Tam weryfikowano jedynie kadrę kierowniczą, pozostałych zaś podzielono między policję i Urząd Ochrony Państwa.

Obecna ustawa nie dokonuje jednak żadnego rozróżnienia wśród funkcjonariuszy. Uprawnień mają zostać pozbawieni zarówno jedni, jak i drudzy za sam fakt pracy w służbach specjalnych PRL, który to wedle legislatorów już sam w sobie jest rzeczą haniebną i powinien być bezwzględnie napiętnowany. Obniżenia świadczeń mają uniknąć ci esbecy, którzy udowodnią,, iż poprzez swoje działanie wspierali opozycję demokratyczną, a także ci, których akta są w zbiorze zastrzeżonym IPN, gdyż ich nazwiska są tajne i nie mogą być udostępnione organom emerytalnym. W zbiorze takim jest około 2000 nazwisk.

Andrzej Milczanowski, były szef Urzędu Ochrony Państwa i były minister spraw wewnętrznych (człowiek Lecha Wałęsy) jest głęboko oburzony propozycją odbierania świadczeń funkcjonariuszom pozytywnie zweryfikowanym. "Jako szef UOP zatrudniałem tych ludzi na określonych warunkach i stanowiskach (płacowych i emerytalnych). Po blisko 20 latach ustanawiane są nowe zasady, rażąco niekorzystne - uważam to za skandal".

Według niego decyzja Sejmu powinna zostać zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Powiedział również, że SB nie została uznana za organizację przestępczą, a wszelkie przypadki łamania prawa przez funkcjonariuszy tej służby powinny być wyjaśniane przez sąd karny, nie można zaś stosować odpowiedzialności zbiorowej.

Również Piotr Zaręba -komentator "Dziennika" uważa, że ustawa jest rażąco sprzeczna z prawem, gdyż w cywilizowanym państwie prawa nabyte są nienaruszalne. Jego zdaniem nie można szermować interpretacją prof. Andrzeja Zolla, który twierdził, że ochronie mają podlegać prawa nabyte zgodnie z zasadami państwa demokratycznego, a nie komunistycznego państwa totalitarnego". Słowa Zolla nie mają tu nic do rzeczy, gdyż przywileje emerytalne funkcjonariuszy SB potwierdziła "Ustawa o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy policji" z 18 lutego 1994. Mówimy zatem o prawach nabytych już w Polsce demokratycznej.

Janusz Zemke - poseł SLD dowodzi z kolei, że ustawa wrzuca wszystkich do jednego worka. Między innymi tych którzy pracowali w wywiadzie, kontrwywiadzie, czy Wojskach Ochrony Pogranicza." A nikt nie wmówi nam, że oficerowie wywiadu nie ryzykowali życiem. Bo wiadomo, co mogłoby się stać, gdyby zostali złapani za granicą. Dlatego naszym głównym zarzutem w stosunku do tej ustawy jest to, że wprowadza zasadę odpowiedzialności zbiorowej".
W tym kontekście drążąc dalej temat należy dokładnie przeanalizować strukturę organizacyjną byłej Służby Bezpieczeństwa, jej funkcję i rolę w państwie. Jak każda centralna instytucja podzielona była na piony, departamenty sekcje, wydziały, itp.prowadzące różnoraką działalność, mające różnorodne zadania.

Pion I zajmował się wywiadem, pion II kontrwywiadem, pion III walką z działalnością antypaństwową wewnątrz kraju (opozycją antyustrojową,,pion IV kościołami i związkami wyznaniowymi, pion V walką z podziemiem gospodarczym, pion VI zabezpieczeniem rolnictwa.
Oprócz tego istniał także Wydział Studiów (Biuro Studiów MSW, Wydział Śledczy (Biuro Śledcze MSW), Wydział Paszportów, Wydział Ochrony Przemysłu, Wydział Ochrony Funkcjonariuszy (Zarząd Ochrony Funkcjonariuszy MSW, Biuro Ochrony Rządu, Biuro Historyczne MSW, Wyższa Szkoła Oficerska im.Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie, Akademia Spraw Wewnętrznych w Warszawie wraz z filią w Łodzi, Wydział Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa, Wydział Kadr. Działały także sekcje pomocnicze, takie jak A(szyfry), B(obserwacja zewnętrzna), C(kartoteki i archiwa), T(podsłuch).

Do zadań pionu I (Departamentu I MSW) według obowiązującej instrukcji z 12 grudnia 1956 należało zdobywanie tajnych dokumentów i informacji dotyczących politycznych, ekonomicznych, militarnych, wywiadowczych planów i zamierzeń skierowanych przeciwko PRL i krajom bloku socjalistycznego, rozpracowywanie w krajach kapitalistycznych działań obcych wywiadów skierowanych przeciwko PRL i umożliwienie organom SB w kraju przeciwdziałania temu procederowi. Do zadań należało też rozpracowywanie wrogiej działalności ośrodków politycznych i wywiadowczych emigracji polskiej w celu sparaliżowania działalności na kraj oraz inspirowanie różnego rodzaju pociągnięć neutralizujących reakcyjną emigrację polityczną.

Pion I miał też ujawniać plany Watykanu i innych ośrodków religijnych zmierzających do prowadzenia działalności antypaństwowej w kraju, miał organizować i zabezpieczać łączność szyfrową i kurierską między placówkami dyplomatycznymi PRL, zabezpieczać placówki dyplomatyczne PRL przed penetracją wrogiego kontrwywiadu, prowadzić w krajach kapitalistycznych specjalne przedsięwzięcia operacyjne o charakterze politycznym (agenci wpływu). Zadania Pionu I to także zdobywanie informacji i dokumentacji z zakresu najnowszych osiągnięć naukowych i postępu technicznego w krajach kapitalistycznych na zapotrzebowanie poszczególnych resortów gospodarczych i instytucji naukowych PRL (wywiad gospodarczy, Wydział VI Departamentu I MSW -wywiad naukowo-technologiczny MSW.

W artykule "Piraci Jaruzelskiego" opublikowanym na łamach "Wprost" jego autor pisze o pozyskiwaniu technologii wojskowych przez wywiad PRL. Chodziło tu o najnowocześniejsze rakiety, które udało się przemycić do Polski kapitanowi wywiadu PRL Janowi Pieterwasowi oraz o elementy rakiety "Patriot" pozyskane przez słynnego polskiego szpiega Mariana Zacharskiego.
Jednak wbrew pozorom zdobywanie technologii wojskowych nie było głównym zadaniem wywiadu PRL. Receptura aspiryny, proszku "Ixi", pralka "Frania", technologia produkcji układów scalonych, łożysk, czy całych silników samochodowych -to główne osiągnięcia wywiadu PRL.
Według Piotra Łysakowskiego -historyka IPN zajmującego się badaniem tajnych służb specjalnych PRL "gospodarka PRL mogła funkcjonować głównie dzięki ukradzionym na Zachodzie technologiom". Najpierw szpiedzy przywozili zdobyte przez siebie projekty lub produkty, a końcowym efektem ich działalności była masowa produkcja towarów powszechnego użytku.

Jak wspomina gen. Henryk Jasik(w latach 80. szef wywiadu naukowo -technologicznego, od listopada 1989 do końca lipca 1990 szef Departamentu I MSW, a potem wiceminister spraw wewnętrznych RP ) do siedziby resortu na ul. Rakowiecką nieustannie przyjeżdżali dyrektorzy polskich przedsiębiorstw, którzy zgłaszali zapotrzebowanie na konkretne produkty. Potem do akcji wkraczali polscy szpiedzy. Pozyskanie produktu z reguły zajmowało od kilku do kilkunastu miesięcy. Dłużej trwało zdobywanie nowych wynalazków wojskowych. Gdy produkt i dokumentacja techniczna znalazły się już w Polsce trafiały do fabryki, która zleciła pozyskanie. Potem pracę rozpoczynali naukowcy, których zadaniem było stworzenie polskiego odpowiednika zagranicznego produktu. Znów zajmowało to od kilku do kilkunastu miesięcy. Najdłużej oczywiście trwało kopiowanie technologii wojskowych, najszybciej chemicy i farmaceuci radzili sobie z lekami, środkami czystości i płynami przemysłowymi. Gdy udawało im się odnieść sukces towar trafiał do masowej sprzedaży.

Działalność taka w warunkach "zimnej wojny" była wręcz konieczna i jak najbardziej usprawiedliwiona wobec istnienia dyrektyw o niedopuszczaniu krajów socjalistycznych do najnowocześniejszych technologii.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że ci funkcjonariusze, którzy zajmowali się inwigilacją opozycji demokratycznej, ludzi Kościoła, utrzymujący kontakty z agenturą w tym celu, nie zasłużyli sobie na tak wysokie emerytury, gdyż ich działalność w żaden sposób nie przyczyniła się do rozwoju naszego kraju; była po prostu stratą czasu i pieniędzy podatników. Takie osoby powinny zostać zweryfikowane negatywnie, ci zaś co dopuścili się przestępstw powinni stanąć przed sądem karnym.

Ale czy można na równi z wyżej wspomnianymi traktować pracowników Departamentu Wywiadu (zwłaszcza jego pionu naukowo-technologicznego), czy funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, które także wchodziło w skład SB? Czyż ponoszą winę za kształt ustrojowy powojennej Polski, porządek jałtański? Wszak w każdym państwie są funkcjonariusze wywiadu i kontrwywiadu, wszędzie jest Biuro Ochrony Rządu; służby specjalne są na całym świecie filarem na którym opiera się władza. Funkcjonariusze zaś wszędzie służą realnemu państwu, takie jakie ono w danym momencie istnieje; kiedyś była to Polska Rzeczpospolita Ludowa, dziś jest to Rzeczpospolita Polska.
Jeszcze wcześniej Polacy działali w aparacie administracyjnym i parlamentach państw zaborczych, przyczyniając się także i w ten sposób do wzrostu dobrobytu własnego społeczeństwa (np. Franciszek Ksawery Drucki -Lubecki -założyciel Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w 1825 i Banku Polskiego w 1828, oficer armii carskiej w l.1798-1799, marszałek powiatu grodzieńskiego - 1809, w l.1813-1815 członek Rady Najwyższej Księstwa Warszawskiego, w l.1821-1830 minister Skarbu Królestwa Polskiego, zasłużony w likwidacji deficytu budżetowego, dla industrializacji Królestwa poprzez m.in.podjęcie decyzji o budowie rządowej warzelni soli, członek Rosyjskiej Rady Państwa; jego wizerunek umieszczono na złotej monecie okolicznościowej o nominale 200 zł wyemitowanej w dniu 30 kwietnia 2009 przez Narodowy Bank Polski z okazji 180. rocznicy założenia banku emisyjnego w Polsce, czy Wincenty Witos w l.1908-1914 poseł do galicyjskiego Sejmu Krajowego).

Na zupełne kuriozum zakrawa fakt, że emerytury stracą funkcjonariusze SB (przeciętna emerytura SB-ka ulegnie obniżeniu o ok. 900 zł), nie straci zaś nikt z PRL-owskiej administracji, nie stracą dyspozycyjni sędziowie i prokuratorzy, nie stracą także aparatczycy partyjni.
Nie ulegnie obniżeniu emerytura byłego premiera Edwarda Babiucha, Józefa Pińkowskiego, Zbigniewa Messnera, wicepremierów takich Janusz Obodowski, Zbigniew Szałajda i inni. Również nie ulegnie obniżeniu świadczenie byłego I sekretarza KC PZPR Stanisława Kani, nawiasem mówiąc nadzorującego przed objęciem najwyższego stanowiska w partii z ramienia Komitetu Centralnego PZPR i jej Biura Politycznego służby specjalne i Kościół.

Rzeczą powszechnie znaną jest rola jaką odgrywała PZPR w PRL oraz inne marksistowskie partie w pozostałych krajach socjalistycznych. W konstytucji PRL istniał wszakże zapis o kierowniczej roli tego ugrupowania. Oznaczało to de'facto prymat partii nad administracją publiczną i co ma się rozumieć wszelkimi służbami, które odgrywały rolę jej zbrojnego ramienia.
Czesław Kiszczak w swojej publikacji "Generał Kiszczak mówi...prawie wszystko'', a także Edward Gierek w "Przerwanej dekadzie" z 1990 i jej kontynuacji "Replice" z tego samego roku (wywiady-rzeki z Januszem Rolickim) wyraźnie zaznaczają,, że w PRL minister był praktycznie nikim, gdyż jego rola sprowadzała się do skrupulatnego wykonawstwa woli KC PZPR (jej Biura Politycznego). Każdy resort miał swój odpowiednik w partii (w Wydziale KC i Biurze Politycznym). Ministrowie zaś winni byli posłuch w pierwszym rzędzie odpowiedniemu aparatczykowi w Biurze Politycznym, w dalszej kolejności kierownikowi odpowiedniego Wydziału KC.

Sam Kiszczak przyznaje, że funkcja członka Biura Politycznego nadzorującego pion służb specjalnych była ważniejsza niż jego urząd ministra spraw wewnętrznych. Zresztą, dla nikogo znającego choć pobieżnie realia socjalizmu nie jest ten fakt żadnym ewenementem.

Według ostatnich informacji z portalu Wirtualna Polska Cz.Kiszczak i W. Jaruzelski utracą od nowego roku połowę swoich emerytur, a wspomniany S.Kania wyjdzie obronną ręką,pomimo,że jako przywódca państwa (za którego to uważano automatycznie szefa partii hegemonicznej) miał znaczący wpływ na wszelkie poczynania SB.)

Obniżenie świadczeń ma dotknąć także tych, którzy esbekami nigdy nie byli, ale ze względu na pełnione stanowisko(Komendanta Miejskiego, Powiatowego, Wojewódzkiego, Głównego Milicji Obywatelskiej, czy też Szefa Rejonowego, Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych) nadzorowali także Służbę Bezpieczeństwa, gdyż wchodziła ona w skład struktury komend Milicji Obywatelskiej (Urzędów Spraw Wewnętrznych). Przykładem tu może być chociażby Zenon Trzciński(Komendant Główny MO w l.1987-1990, w l.1975-1976 Komendant Wojewódzki MO w Lublinie, wcześniej pracował w Wydziale Dochodzeniowo-Śledczym, w Wydziale ds.Przestępczości Gospodarczej i w Wydziale Ogólnym Komendy Miejskiej MO w Poznaniu), czy Marian Janicki(Komendant Główny MO w latach 1973-1978 (wcześniej pełnił służbę w Sekcji ds. Przestępstw Młodocianych Wydziału Służby Zewnętrznej Komendy Wojewódzkiej MO we Wrocławiu oraz w Sekcji ds. Zabójstw i Analiz Wydziału Służby Śledczej Komendy Głównej MO).

Obniżone świadczenie będzie otrzymywał również Leszek Lamparski -pierwszy Komendant Główny Policji w III Rzeczpospolitej (w l.1988-1989 pełnił funkcję zastępcy szefa SB w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych), co niewątpliwie ośmiesza zarówno policję, jaki i lll Rzeczpospolitą.

Uchwalenie zatem tak fatalnej ustawy wydaje fatalne świadectwo naszemu Parlamentowi, zwłaszcza jej pomysłodawcom i tym samym godzi w autorytet demokratycznego państwa prawnego. 13.stycznia Trybunał Konstytucyjny orzeknie o jej zgodności z ustawą zasadniczą.

Źródła:
www.pl.wikipedia.org/wiki/SB

wprost.plpardon.plwikipedia.pl

http://pl.wikipedia.org/wiki/Milicja_Obywatelska
"Wprost" 44/2008

wiadomosci.wp
od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto