Jako kobieta chciałabym wierzyć, że Kopernik była kobietą, a
teza o tym, że mężczyźni są brakującym ogniwem w ewolucji pomiędzy nami a małpami, da się udowodnić.
Niestety, po raz kolejny przekonuję się, że głupota nie ma płci... W rozmowie z Robertem Mazurkiem
dla "Rzeczpospolitej" Katarzyna Bratkowska nie kryje podziwu dla komunizmu. Jest to według niej
"bardzo pozytywna, równościowa ideologia". Neguje komunistyczne zbrodnie, tłumacząc, że trudno o
nich mówić, skoro "nigdzie na świecie nie było komunizmu jako takiego". Cóż, w tym momencie
należałoby się zastanowić, czy aby nie mamy do czynienia z utopią - na domiar złego utopią wyjątkowo
perfidnie zatruwającą ludzkie umysły, skoro każda próba jej urzeczywistnienia doprowadzała do
masowych zbrodni.
Pytanie o stosunek do komunistycznych symboli prowokuje potyczkę, w
której padają m. in. takie słowa:
"- Czapeczka z Leninem?
- Miły akcent. Zna pan jakiś
tekst Lenina, w którym on namawiałby do przemocy?"
"[...] Lenin napisał wiele wspaniałych,
bardzo ciekawych rzeczy, z którymi się zgadzam! Przecież Lenin był orędownikiem upodmiotowienia
kobiet."
"Ja pana pytam o jakikolwiek tekst Lenina, w którym namawiałby on do przemocy, a pan
mi mówi o Czeka. Pan czytał cokolwiek Lenina? Jakiś tekst, w którym wzywałby on do przemocy,
pogardy, tworzenia hierarchii?"
"To nie może się pan wypowiadać o Leninie, co mówię jako
humanistka, która zna jego teksty. [...]"
Jako humanistka z zażenowaniem czytam takie
wypowiedzi, przypominające dziecinne przekomarzanki. Pani Bratkowska nie może bowiem negować
istnienia takiego tekstu Lenina, nie znając ich wszystkich. Można przypuszczać, że przeczytała
dzieła stanowiące swego rodzaju kanon, przeznaczony dla wiernych wyznawców jego kultu - choć nie
bardzo chce mi się wierzyć, że zapoznała się z całą oficjalną spuścizną, liczącą bodaj 55 tomów. Jak
utrzymywał Georgij Smirnow, radziecki specjalista w dziedzinie materializmu historycznego i teorii
naukowego komunizmu, ostatni dyrektor Instytutu Lenina, do tego kanonu nie trafiło z oczywistych
przyczyn blisko 3700 dokumentów, traktujących m. in. o polityce terroru i represji w okresie wojny
domowej, zachęcaniu do przemocy wobec sąsiadujących państw czy o deportacji z kraju (pod groźbą
rozstrzelania) wybitnych rosyjskich literatów, filozofów i innych przedstawicieli inteligencji.
Tylko część tych pominiętych dokumentów ukazała się w specjalnym tomie wydanym już po rozpadzie
Związku Radzieckiego przez utworzone w 1999 r. Rosyjskie Archiwum Państwowe Historii
Społeczno-Politycznej.
Jednocześnie, aby poznać ciemną stronę mocy wodza rewolucji, nie
trzeba już sięgać do tajnych archiwów - wystarczy wejść na poświęconą mu stronę rosyjskiej
Wikipedii, bardzo obszerną i odwołująca się do licznych naukowych publikacji. Pozwolę sobie
przetłumaczyć kilka znamiennych fragmentów:
"Już w 1901 Lenin pisał: Zasadniczo nigdy nie odrzucaliśmy i nie możemy odrzucić z terroru. To
jedno z działań wojennych, które może być w pełni korzystne a nawet konieczne [...]"
"[...] jesienią 1905 r. otwarcie wzywał do dokonywania zabójstw policjantów i żandarmów, członków
Czarnej Sotni i kozaków, wysadzania posterunków policji, oblewania żołnierzy wrzątkiem, a
policjantów - kwasem solnym."
"W odpowiedzi na zapytanie bolszewików z Petersburga na
temat oficjalnego stanowiska partii w kwestii terroru, Lenin wypowiedział się: w tym historycznym momencie działania terrorystyczne są
dozwolone. Jedynym warunkiem Lenina było to, żeby w oczach społeczeństwa inicjatywa aktów
terrorystycznych wychodziła nie od partii, a od jej poszczególnych członków lub małych grup
bolszewickich w Rosji."
"Podczas wojny domowej w Rosji Lenin osobiście był inicjatorem i
jednym z głównych organizatorów polityki czerwonego terroru, prowadzonej bezpośrednio według jego
wskazań. Instrukcje Lenina nakazywały rozpoczęcie masowego terroru, organizację rozstrzeliwań,
izolację nieprawomyślnych w obozach koncentracyjnych i wprowadzenie innych środków
nadzwyczajnych."
Jeśli mimo to pani Bratkowska uważa czapeczkę z Władimirem Iliczem za
sympatyczny akcent ubioru, to może otrzeźwi ją, jako feministkę, przypomnienie losu Fanny Kapłan,
rewolucjonistki oskarżonej o postrzelenie Lenina podczas wiecu w Zakładach Michelsona w Moskwie.
Zdaniem rosyjskiego historyka Władimira Ławrowa jest mało prawdopodobne, aby celny strzał
padł z ręki na wpół ślepej kobiety, przy której znaleziono jedynie torebkę i parasol, choć schwytano
ją bezpośrednio po zamachu. Dołączony potem do dowodów rzeczowych pistolet nie mógł być narzędziem
zbrodni, gdyż użyte naboje pochodziły z innej broni. Rzekoma sprawczyni została zatrzymana przez
CzeKa, a następnie przewieziona na Kreml, gdzie bez śledztwa i sądu zabito ją strzałem w potylicę, a
ciało oblano benzyną i spalono w żelaznej beczce.
Zaiste, budujący przykład "upodmiotowienia
kobiety"...
Źródła:
http://www.rp.pl/artykul/61991,1076669-Aborcja-bytu-potencjalnego.html
Wyślij wiadomość do Marta Jenner
Zgłoś Marta Jenner