"Spectacle Clara", chor. Alisa Makarenko
Andrzej Hajdasz: Skąd wziął się pomysł na zrobienie
spektaklu, którego główną bohaterką jest Clara Schumann?
Alisa Makarenko:
Pomysłodawczynią projektu jest Natalia Trafankowska. Rok temu była pod dużym wrażeniem pokazu
końcowego studentów Studia Aktorskiego STA w Poznaniu w mojej choreografii. Siedząc w kuchni i
popijając herbatę, namówiła mnie do stworzenia spektaklu. Otworzyła wyszukiwarkę i zaczęła
sprawdzać, przypadające w 2019 roku rocznice. Zauważyła, że jesienią mija 200 lat od narodzin Clary
Schumann, niemieckiej pianistki i kompozytorki. Zagłębiając się w lekturze biografii Clary,
poczułyśmy, że to bardzo ciekawa postać i spektakl o niej miałby sens.
A. H.: Może
zechciałabyś przybliżyć postać Clary, co Cię w niej zafascynowało?
A. M.: Jej
niezwykły życiorys zawarty w Pamiętnikach. Genialna pianistka już w dzieciństwie wyruszyła w trasę
koncertową, w trakcie której przedstawiła kilka samodzielnie skomponowanych utworów. Wyszła za mąż
za słynnego kompozytora – Roberta Schumanna wbrew woli ojca, który był ich nauczycielem. Miała z nim
ośmioro dzieci. Założenie rodziny przerwało jej karierę muzyczną. Dla mnie Clara jest przykładem
kobiecej siły. Zmagała się z chorobą psychiczną męża, która doprowadziła go do próby samobójczej.
Ostatnie dwa lata jego życia spędziła, codziennie odwiedzając go w szpitalu psychiatrycznym. W tym
trudnym okresie wsparcie otrzymała od przyjaciela rodziny – Johannesa Brahmsa. Po śmierci Roberta
żyła w samotności i odrzuceniu. Na utrzymanie rodziny pracowała jako nauczycielka muzyki i
organizowała regularnie trasy koncertowe po Niemczech oraz Europie.
A. H.: Opowiedz
nam coś o samym przedstawieniu.
A. M.: Wszystko się dzieję w głowie Clary.
Kalejdoskop jej autentycznych wspomnień, niespełnionych marzeń, silnych emocji i niewypowiedzianych
refleksji. Nie opowiadam biografii, nie próbują niczego uogólniać. To raczej szkic portretu Clary
Schumann, opowiadany przez pryzmat niełatwych relacji z mężem – Robertem Schumannem i młodym
kompozytorem – Johannesem Brahmsem. Ten trójkąt miłosny wybitnych muzycznych indywidualności to
jedna z najbardziej fascynujących historii miłosnych w świecie muzyki.
A. H.: Jak
pozyskałaś solistów do swojego spektaklu?
A. M.: Do roli Clary i Roberta Schumannów
zaprosiłam swoich najbliższych przyjaciół, profesjonalistów z baletowym doświadczeniem. Natalia
Trafankowska edukację baletową rozpoczęła w Państwowej Szkole Baletowej w Doniecku. Naukę
kontynuowała w Ukraińskiej Akademii Tańca im. Wadima Pisariewa w Doniecku. Potem rozpoczęła pracę w
Narodowym Akademickim Rosyjskim Teatrze Opery i Baletu. W roku 1997 przyjechała do Polski, gdzie
dostała angaż w Teatrze Wielkim w Poznaniu, a w 2006 roku otrzymała awans na etat solistki. Aleksej
Torgunakow studiował w Moskiewskiej Państwowej Akademii Choreografii. Karierę rozpoczął w rosyjskim
Teatrze Bolszoj, gdzie pracował przez 9 sezonów. Był również członkiem zespołu Provincial Dances
Theatre w Jekaterynburgu. W 2014 roku przeprowadził się do Polski i od tej pory jest członkiem
zespołu Teatru ROZBARK. Johannesa Brahmsa zagra Filip Trawiński, mój zdolny student, jego wyjątkowy
talent i wrażliwość bardzo mnie poruszają.
A. H.: Do tej pory, nie realizowałaś
spektakli baletowych z muzyką klasyczną. To ogromna zmiana. Czy stanowiło to dla Ciebie duże
wyzwanie?
A. M.: To ogromne wyzwanie. Po raz pierwszy organizowałam casting do
odsady. Spo-śród moich utalentowanych studentów wybrałam: Sandrę Cieślewicz, Magdalenę Cygan,
Wiktorię Dudek, Joannę Jewułę, Marikę Kornacką, Justynę Mordawską, Zofię Nochowicz, Agatę
Śmiarowską, Lidię Święszkowską, Julię Szczesnowską. Dla większości z nich przygoda z ruchem zaczęła
się właśnie na zajęciach ze mną. Jeszcze jakiś czas temu nie wiedzieli, że potrafią tak tańczyć.
Rzecz jasna, ta forma, muzyka, historia są bardzo wymagające. Jest potrzebna pewna dyscyplina,
organizacja, estetyka. Bardzo dużo z nimi pracujemy, żeby ich zsynchronizować, żeby po prostu było
tak, jak ma być. To, co mi się wydaje oczywiste i banalne, dla nich jest nowe i tru¬dne. W ogóle
rola zespołu w tym spektaklu jest ważna, to dzięki niemu możemy się przenosić z sali koncertowej do
domu rodzinnego, z karnawału do kliniki psychiatrycznej. Zaznaczam to jako czasoprzestrzeń, barwa,
nuta, nastrój, tło. Trudne jest to również ze względu na różny poziom zaawansowania. Unikam podziału
na zawodowców i amatorów, profesjonalnych tancerzy i miłośników. Dla mnie to spotkanie
indywidualności i mi-strzów oraz zderzenie własnych możliwości i ograniczeń każdej osoby. Tu wszyscy
prze-chodzimy przemianę. To nieprawdopodobne, jak oni wszyscy się zmienili, odkąd rozpo-częły się
próby. Miło mi obserwować, jak Natalia zdradza dziewczynom swoje sceniczne sekrety, a Aleksej
prowadzi Filipa w świat partnerowania w balecie. I na odwrót, jak zespół inspiruje solistów do
własnych poszukiwań, wolności i eksperymentów. Trudno nazwać ten projekt „spektaklem tanecznym” czy
„baletem współczesnym”. Spectacle Clara to połączenie świata współczesnego z klasycznym. To taka
rekonstrukcja, przemyślenie, komentarz, dystans, cytat, stworzenie własnego alfabetu. Reprezentuję
dość specyficzny styl ruchu scenicznego, do tego – jak się okazało – inaczej słyszę muzykę, co
sprawia trudność wszystkim w trakcie prób. Trzeba dużo wysiłku i prób. Podziwiam ich.
A. H.: Wystawienie spektaklu jest wspierane przez jakąś instytucję czy jest to Twoje prywatne
przedsięwzięcie?
A. M.: Wspiera nas Studio Aktorskie STA, dzięki niemu mamy gdzie
próbować o każdej porze dnia i nocy. Jestem mu za to bardzo wdzięczna, bo to dużo. Nie mogę
powiedzieć, że to jest moje prywatne przedsięwzięcie, mam swój niezwykły team. Nad Clarą pracuje 20
osób. Oprócz zespołu i solistów, mam jeszcze innych genialnych realizatorów. Doskonałe logo
zaprojektował Maciej Dobek, a rewelacyjne trailery stworzył Mieszko Dobek. Przepiękne portrety i
sceny z prób uchwycił Szymon Kawecki-Kawka. Joanna Michalczuk stworzyła fantastyczny plakat. Nad
kostiumami czuwa niezastąpiona Larisa Komyshna. Menadżerką projektu jest jedyna i niepowtarzalna
Dominika Konieczna.
A. H.: Wiadomo, że przygotowanie i wystawienie spektaklu wymaga
znacznych funduszy. Jak rozwiązałaś problem finansowania?
A. M.: Próbowaliśmy dostać
dofinansowanie z miasta Poznania, zabrakło nam bardzo mało punktów. Stwierdziliśmy, że się nie
poddamy i zdecydowaliśmy się na otwarcie zbiórki. Nadal zbieramy na scenę i kostiumy, do tego
jeszcze szukamy sponsorów, to absolutnie nowe doświadczenie. Jesteśmy bardzo wdzięczni tym, którzy
nas wspierają, wpłacają i obserwują nasze strony. Wszyscy jesteśmy twórcami tego spektaklu.
Zapraszamy do obejrzenia efektu naszej pracy.
https://zrzutka.pl/2bgewy
Wyślij wiadomość do Andrzej Hajdasz
Zgłoś Andrzej Hajdasz