Pod koniec sierpnia ruszy pierwszy w Polce sklep dla podopiecznych
Ośrodka Pomocy Społecznej na warszawskiej Woli. Pomysłodawcą projektu jest Fundacja „Jeden
Drugiemu”. Podopieczni wolskiego OPS już niedługo będą mogli robić zakupy w specjalnie
zorganizowanym dla nich sklepie socjalnym przy al. Prymasa Tysiąclecia 137. Zadaniem sklepu
socjalnego jest sprzedaż artykułów pierwszej pomocy najuboższym po dużo niższych cenach. Zasady
określające sposób korzystania ze sklepu określa regulamin Fundacji „Jeden Drugiemu”.
Ośrodek Pomocy Społecznej na Woli, którym kieruje Bogusława Biedrzycka, jest otwarty na
nowatorskie projekty, które mogą przyczynić się do skutecznego wspierania osób potrzebujących.
Przygotowania do otwarcia sklepu ruszyły pełną parą. Cały czas trwają rozmowy z hurtownikami i
producentami o wsparciu dla projektu.
- W początkowym okresie działalności sklep będzie
otwarty trzy dni w tygodniu. W przypadku, gdy zaistnieje potrzeba przedłużenia godzin pracy, na
pewno to uczynimy - tłumaczy Dorota Zalewska, Prezes Fundacji "Jeden Drugiemu".
Zgodnie z
regulaminem fundacji dzienny limit na zakupy wyniesie ok. 50 zł, tygodniowy 100 zł, a miesięczny 300
zł. Zainteresowanie projektem spotkało się z bardzo pozytywnym odbiorem. Do Fundacji już zgłosili
się wolontariusze oferujący pomoc przy pracach organizacyjno-technicznych. Ośrodek Pomocy Społecznej
wytypuje grupę najbardziej potrzebujących osób, które zostaną podopiecznymi Fundacji. - Od
podopiecznych Fundacji - podkreśla prezes Zalewska - będą pobierane drobne opłaty, znacznie niższe
od rynkowych, za zakup artykułów pierwszej pomocy. Podopieczni po dokonaniu rejestracji otrzymają
kartę identyfikacyjną uprawniającą do robienia zakupów w sklepie Fundacji.
Wspólna
inicjatywa Fundacji i wolskiego OPS porusza wierzchołek góry lodowej jakim jest kwestia ubóstwa. -
Na warszawskiej Woli - mówi dyr. Biedrzycka - rocznie z pomocy korzysta ponad 5 proc. mieszkańców,
więc zwłaszcza w tej dzielnicy liczą się pomysły, jak zaradzić problemowi ubóstwa. Wszystko zależy
od tego, czy projekt się powiedzie: Jeśli odniesie sukces, możliwe, że zostanie wdrożony również w
innych dzielnicach - komentuje szefowa OPS.
Od czego zależy sukces przedsięwzięcia zapytaliśmy Dorotę Zalewską:- Powodzenie akcji zależy
przede wszystkim od tego, czy znajdą się ludzie, którzy zechcą wesprzeć pomysł. Liczy się każda,
nawet niewielka pomoc.
Warszawiacy mogą wspomóc działania Fundacji dzięki wpłatom
finansowym na jej konto. Należy pamiętać, że podstawową zasadą działania Fundacji jest pozyskiwanie
towarów we własnym zakresie. – Brak możliwości przekazywania zakupionej żywności przez osoby
fizyczne – uzasadnia Dorota Zalewska – podyktowana jest wymogami prawnymi. Każde
wsparcie produktowe związane jest z dopełnieniem formalności np.: podpisania umowy darowizny. Co tak
naprawdę w ramach dzisiejszej organizacji naszej działalności jest niemożliwe.
Artur
Winiarski, socjolog, przyznaje, że należy pomagać ludziom, zwłaszcza tym, którzy tej pomocy
potrzebują. Ważne, aby istniała możliwość dostępu do dóbr pierwszej potrzeby. Jedną z nich mogą być
właśnie takie sklepy. - Jednakże w przypadku sklepów socjalnych istnieje prawdopodobieństwo
stygmatyzacji, naznaczenia społecznego i etykietowania osób, które będą z nich korzystały –
komentuje socjolog. - Można odwołać się do kart historii, gdzie istniały już kiedyś podziały
społeczności, które utrwaliły się na długo w mentalności rodaków. Choć z drugiej strony, żyjemy w
czasach dużych dysproporcji, podziałów społecznych i segmentacji klientów. Mamy na rynku sklepy dla
bogatych, więc dlaczego nie miałyby istnieć dla ubogich? - uzasadnia specjalista.
Działania związane z zapobieganiem ubóstwa realizuje za granicą Polska Akcja Humanitarna.
Rafał Hechmann, Koordynator Pomocy Natychmiastowej PAH wskazuje, że działalność sklepu socjalnego
może napotkać kilka niebezpieczeństw, nad którymi warto się zastanowić:
- Należy
pamiętać, iż równie ważny jak sama pomoc jest sposób jej udzielania. Zastanówmy się, czy
umożliwiając ludziom ubogim zakupy za pół ceny nie obniżamy ich motywacji do podniesienia się z
własnej niedoli? - pyta przedstawiciel PAH. - Pamiętajmy o dawaniu wędki, a nie ryby. Powstaje zatem
pytanie czy zamiast dotować zakupy nie lepiej inwestować w stwarzanie szans dla ludzi gorzej
sytuowanych?
- Ludzie biedni nie są
bezbronnymi ofiarami, chcą się rozwijać, pracować, poprawiać swój byt, trzeba im do tego stwarzać
coraz lepsze warunki, a nie osadzać coraz mocniej w ich dotychczasowym świecie - rozważa Rafał
Hechmann. - Kolejnym problemem może być podział społeczeństwa na tych, którzy kupują w sklepach
normalnych i w sklepach "dla ubogich". Trzeba też brać pod uwagę czarnorynkowy obieg artykułów.
Wystarczy, że osoba upoważniona do tańszych zakupów nie będzie sprzedawać artykułów osobiście, a
przez podstawioną osobę. W każdym miejscu na świecie, gdzie rozdawana jest pomoc, kilka ulic dalej
wyrastają stragany, na których ta pomoc jest oferowana na sprzedaż - konkluduje koordynator.
Projekt Fundacji „Jeden Drugiemu” to przedsięwzięcie pilotażowe.
Zamiarem prezes Zalewskiej jest przede wszystkim udzielenie konkretnej pomocy potrzebującym. Liczy
się również aspekt psychologiczny sprawy: Dorota Zalewska wyraża nadzieję, że wszelkie podjęte przez
nią działania przyczynią się do usamodzielnienia podopiecznych Fundacji i umożliwią im przełamanie
barier społecznych: Dla ludzi w trudnej sytuacji materialnej i życiowej świadomość, że nie są sami,
że mogą liczyć na pomoc jest niezmiernie ważna. Nasza pomoc wprawdzie nie rozwiąże ich wszystkich
problemów, ale pozwoli im na stopniowe eliminowanie kłopotów, bez strachu o możliwość zaspokojenia
podstawowych potrzeb.
Inicjatywa Fundacji „Jeden Drugiemu” przy
współpracy Ośrodka Pomocy Społecznej na Woli może się okazać wybawieniem dla najuboższych i, jak
pokazują przykłady podobnych akcji prowadzonych za granicą, może odnieść sukces.
Aby zakupić taniej artykuły spożywcze bądź przemysłowe w sklepie „Soma” (St.
Polten, Austria) należy okazać specjalną kartę. Warunkiem jej otrzymania jest nie przekroczenie
zarobków netto w wysokości 850 euro na osobę (para 1200 euro). Zakupy można robić trzy razy w
tygodniu. Produkty to głównie dary od firm - źle zaetykietowane albo uszkodzone w transporcie.
Maksymalną ceną jest 30 proc. normalnej wartości (zakaz sprzedaży alkoholu). Karta zakupowa działa
rok, po czym może zostać przedłużona po przedstawieniu zaświadczenia o niskich dochodach.
Sklepem partnerskim dla „Somy” jest „Vinzi-Markt” w Gratzu
założony w 2004 r. przez pastora Wolfganga Puchera. Po 4 latach działalności oba sklepy miały 2700
klientów. Z kolei w Niemczech istnieje sieć „Die Tafeln”, która przekazuje
niewykorzystane jedzenie (uszkodzone opakowania, błędna etykieta) do sieci sklepów współpracujących
w projekcie. Łącznie w Niemczech istnieje
2000 miejsc (sklepy, organizacje pomocowe dla
biednych itp), gdzie można za przysłowiowe grosze nabyć artykuły spożywcze. W akcji uczestniczy 40
tys. wolontariuszy. Rocznie z pomocy korzysta około milion Niemców (64 proc. z nich to dorośli, 24
proc. dzieci i 12 proc. emerytów i rencistów).
Wg raportu o „Zasięgu ubóstwa w Polsce w 2009 roku” w skrajnej biedzie żyje ok.
5,7 proc. mieszkańców kraju. Przy czym minimum egzystencji stanowi kwota 443 zł (dla gospodarstwa 1
osobowego) i 1196 zł (dla gospodarstwa 4 osobowego: 2 dorosłych + 2 dzieci). Badania Departamentu
Warunków Życia GUS za 2009 r. wykazały, że , choć najwyższy odsetek ubogich zanotowano na wsiach
(9,2 proc.) i małych miasteczkach (poniżej 20 tys. mieszkańców; ok. 6,5 proc.), to w dużych miastach
(powyżej 500 tys. mieszkańców) wskaźnik ten wynosi ok. 4 proc..
W
najtrudniejszej sytuacji - czytamy w raporcie - były rodziny, których podstawę utrzymania stanowiły
świadczenia społeczne inne niż emerytury i renty. Bieda najbardziej dotyka utrzymujących się z
niezarobkowych źródeł (19 proc.), rencistów (11,2 proc.), rolników (9,3 proc.), pracowników (5,2
proc.), emerytów (3,8 proc.) i pracujących na własny rachunek (1,8 proc.). Najbiedniej jest w
województwach podlaskim, lubelskim i świętokrzyskim (w każdym powyżej 8 proc.). Natomiast
najmniejsze zagrożenie ubóstwem występuje w mazowieckim, łódzkim i opolskim (w każdym 4 proc. i
mniej).
Ośrodki Pomocy Społecznej działają w całej Polsce. Prowadzą szeroko
zakrojoną pracę socjalną z ludźmi dotkniętymi różnymi formami patologii, marginalizacją,
wykluczeniem społecznym. W samej warszawskiej Woli z pomocy Ośrodka korzysta 4173 rodzin (co łącznie
daje 7389 osób). W gminach o charakterze miejsko-wiejskim oraz wiejskim, czyli poza obrębem dużych
miast, pomoc społeczna boryka się z kwestią ubóstwa, alkoholizmu i oczywiście bezrobocia.
Czy idea założenia sklepów socjalnych miałaby sens w małych miasteczkach i wsiach?
- W mniejszych miejscowościach podobne sklepy byłyby również potrzebne - twierdzi Wanda
Mucha, kierownik OPS w Pomiechówku. - Jednak problemem mogłyby być wynajęcie lokalu oraz kwestia
dojazdu podopiecznych do sklepu.
Unia Europejska ogłosiła 2010 rok -
Europejskim Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym. Idea ta ma na celu zwrócenie uwagi na
ludzi, którzy usiłują przezwyciężyć niedostatek i wykluczenie społeczne, a także pobudzić wszystkich
obywateli Europy, by włączyli się w prace dążące do przeciwdziałania problemowi biedy. Walka z
uproszczonym obrazem nędzy to jedno z zadań postawionych sobie przez Unię Europejską w tym roku.
Sprawozdanie przygotowane przez Komisję Europejską -
"Wspólny raport na
temat opieki społecznej i integracji" („Joint report on social protection and social inclusion
2009”) - wskazuje, że 16 proc. populacji Unii Europejskiej , czyli 79 milionów ludzi , żyje w
zagrożeniu ubóstwem. Działania uświadamiające oswajają ludzi z problemem i przez to zapobiegają
wykluczeniu społecznemu, a co za tym idzie pozwalają skuteczniej zapobiegać problemowi ubóstwa.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/swiatowy_dzien_pomocy_humanitarnej_8211_19_sierpnia_2010_154758.html
Wyślij wiadomość do Jacek Kawecki
Zgłoś Jacek Kawecki