Dodaj zdjęcie profilowe

avatarWłodek Szczerbiak

Polska
Mieszkaniec Włodek Szczerbiak

Włodek Szczerbiak

Dodano 2011-01-14 10:55:24

Niewolnicy Ministerstwa Rolnictwa

Polski rząd zatrudnia niewolników! Gra toczy się o zlikwidowanie zawodu lekarza weterynarii, podobnie jak wcześniej starto z powierzchni ziemi agronomów. Komunistyczna metoda sprawowania władzy

W zasadzie można przypuszczać, że "4 czerwca 1989 roku o godzinie 12 w południe skończył się w Polsce komunizm” - stwierdziła aktorka Joanna Szczepkowska. I prawie miała rację! "Prawie". Okazuje się, że jednak przetrwały liczne mechanizmy minionej epoki. Takim przykładem jest nakaz pracy, czyli, definiując za Wikipedią:

"Przymus pracy wprowadzany przez władzę w krajach rządzonych przez partie komunistyczne. Miał on na celu: zwiększenie rozwoju gospodarczego kraju, zlikwidowanie bezrobocia, oraz zwiększenie poparcia dla władzy. Jednym z popularniejszych miejsc pracy był PGR. Nakaz pracy miał bezpośredni związek z likwidacją klas społecznych. Kolejnym celem nakazów pracy (wśród nauczycieli) była likwidacja gwar i języków mniejszości. W tym celu ściągano nauczycieli z innych rejonów Polski. Natomiast wśród milicjantów miał zapobiegać korupcji. Lenin wprowadzając nakaz pracy w Związku Radzieckim rzucił popularne hasło: "Kto nie pracuje, ten nie je".

Wikipedia dodaje:
"Nakaz pracy w zawodach cywilnych, wynikający z powyższej ustawy, zniesiono w latach 60. XX w. (oprócz służby zdrowia, gdzie obowiązywał nadal do lat sześćdziesiątych)".

Obecnie pojęcie "nakaz pracy" nadal występuje w Kodeksie Karnym i Cywilnym jako forma kary powiązana z resocjalizacją. W Ministerstwie Rolnictwa stare zapisy przetrwały, mało tego, mają rację bytu, są stosowane!


"Polskie Mięso" pierwszym orędownikiem niewolnictwa

O możliwości skoszarowania lekarzy weterynarii usłyszeliśmy 13 grudnia 2010 roku podczas wywiadu z Witoldem Choińskim, Prezesem Związku "Polskie Mięso". Stało się to w kontekście odstąpienia lekarzy od zawierania umów z Inspekcją Weterynaryjną. Skutkiem działania tej uchwały były kłopoty przy skupie żywca do zakładów mięsnych. Witold Choiński, wobec zagrożenia skupu, jako pierwszy odwołał się w mediach do archaicznego artykułu prawnego przymuszającego lekarzy do wykonywania pracy, na którą nie podpisali umowy.

Ministerstwo Rolnictwa wobec zagrożenia produkcji chętnie odkurzyło stary artykuł z ustawy o Inspekcji Weterynaryjnej. W nieco późniejszym czasie pojawiło się zagrożenie bezpieczeństwa żywności. Stało się to, gdy lekarze zbuntowali się wobec nieprzejednanej postawy ministerstwa w negocjacjach. Drastyczny krok powinien w zasadzie zatrzymać pracę rzeźni ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa żywności. Tak się nie stało, minister rolnictwa zmobilizował administrację weterynaryjną do zajęcia miejsc przy taśmach zakładów mięsnych. Z początkiem roku stare umowy lekarzy zaczęły wygasać. Nowych już nie podpisywano.


Działania zaradcze

Minister rolnictwa Marek Sawicki, wobec rosnących problemów produkcyjnych i eksportowych, wznowił rozmowy. Ponownie zaproponował rozwiązania wcześniej odrzucone przez lekarzy. Lekarzom został też postawiony zarzut spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa żywności, za co w ministerstwie grozi wprowadzenie nakazu pracy. Zarzut po części absurdalny, bo zagrożeniem było też kontynuowanie produkcji mięsnej w warunkach osłabionego nadzoru. Można było posłużyć się zapasami z chłodni lub importem. Aby zachować płynność produkcji minister Sawicki wybrał rozwiązanie wprowadzające niebezpieczeństwo dla konsumentów.

Podczas drugiej tury rozmów poprzednio mgliste obietnice zostały nieco doprecyzowane, padły przybliżone terminy. Minister Marek Sawicki zdecydował się przychylić do niektórych postulatów. Niestety, konstrukcja prawna wokół której porusza się ministerstwo jest rodem z poprzedniej epoki - przewiduje feudalne rozwiązania ekonomiczne. A praktycznie? Niektóre z czynności lekarskich wynagradzane są bezpośrednio z budżetu państwa, a inne w oparciu o opłaty narzucone przez ministerstwo poszczególnym podmiotom gospodarczym. Wprowadzona przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi korekta opłat, stała się iskrą zapalną długo tlącego się buntu. Buntu przeciw feudalnemu traktowaniu Inspekcji Weterynaryjnej i prywatnych lekarzy tam zatrudnianych.


Krótka ścieżka legislacyjna

Zwana przez niektórych "skokiem na główkę" - w ciągu niespełna 48 godzin zostało wprowadzone nowe prawo. Rozporządzenie zlikwidowało prawie całkowicie świadectwa zdrowia dla świń. Dokumenty te stanowiły istotny element nadzoru nad ruchem zwierząt objętych bardzo intensywnym i skutecznym programem zwalczania choroby Aujeszki. Likwidacja świadectw spowoduje nawrót choroby, podziałała podobnie jak przedwczesne otworzenie szkół, szpitali, zakładów pracy jeszcze podczas trwania epidemii.


O co chodzi?

Choroba Aujeszki nie posiada znaczenia klinicznego dla ludzi. Występuje ona obecnie prawie wyłącznie w formie serologicznej, czyli wirus jest obecny, a świnie nie chorują. Konieczność zwalczania choroby wynika z powiązań eksportowo-importowych. Państwa, gdzie choroba została zwalczona, odmówiły importu żywych świń z Polski. Przy tej okazji i niektórzy importerzy mięsa wyszli z podobnymi żądaniami. W konsekwencji, organizacje rolnicze i hodowlane wystąpiły o wprowadzenie programu likwidacji choroby. Były problemy ze skłonieniem do pracy lekarzy weterynarii. Wynagrodzenie za niskie, wielokrotnie niższe niż w sąsiednich państwach. Niemniej akcja ruszyła sprawnie i po trzech latach pojawiły się efekty. Szybkie efekty programu zawdzięczamy w dużej mierze kontroli przemieszczeń zwierząt. Dzięki świadectwom zablokowany został transfer chorych zwierząt do zdrowych stad.


Wreszcie policzyli świnie!

Ubocznym efektem sprawnie prowadzonej akcji okazało się zanegowanie statystyk Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W trakcie badań stwierdzono, że w Polsce jest o około 30 proc. stad trzody mniej niż wynikało z danych agencji zajmującej się statystyką. Ponadto ilość zwierząt wynikająca ze "spisu z natury" wykonanego przy okazji akcji okazała się być zaledwie w połowie taka, jakiej spodziewało się ministerstwo. Wyniki tego "spisu" wykorzystał przeciwko weterynarii minister rolnictwa, mówiąc w jednym z wywiadów, że w statystyce Agencji zapanował już porządek i zbędne jest dalsze kontrolowanie ruchu zwierząt przy pomocy świadectw. Weterynaria twierdzi, że ten pozorny porządek legnie w gruzach za miesiąc, dwa (vide raport z kontroli NIK)

Czemu w takim razie ministerstwo rolnictwa zlikwidowało świadectwa? Bezpośredni efekt finansowy dla rolników przystępujących do wyborów samorządowych to jedna, a ruina programu zwalczania choroby Aujeszki to druga strona medalu. Może nie kompletna ruina, a poważne rozciągnięcie programu przewidzianego początkowo na góra pięć, sześć lat. W nowych warunkach żmudna akcja prowadzona w wiejskich chlewach potrwa dziesięć, może piętnaście kolejnych lat. Wiążą się z tym konkretne subwencje budżetowe, czyli społeczne, ale na szczęście dla Ministerstwa Rolnictwa, tym razem niepochodzące bezpośrednio z kieszeni hodowców.


Ekonomia polityczna rolnictwa

Niezadowolenie środowiska lekarskiego Minister Sawicki zdecydował się uśmierzyć obiecując podwyżkę wynagrodzeń za badanie mięsa oraz za przyżyciowy monitoring chorób bydła i świń. Wynagrodzenia za monitoring są płacone z budżetu państwa. Natomiast konstrukcja wynagrodzeń za badanie mięsa, jest bezpośrednio powiązana z wysokością opłat wnoszonych przez zakłady ubojowe. Dlatego po zaledwie kilku godzinach okazało się, że "nowa-stara" oferta jest niczym gruszki na wierzbie. Przedstawiciele przemysłu mięsnego zgodnie odmówili zgody na refinansowanie zarobków lekarzy weterynarii.


Pat

Ministerstwo znalazło się w sytuacji niegodnej pozazdroszczenia. Od lat problem weterynarii stanowi planowana zmiana struktury Inspekcji, łącznie z likwidacją przymiotnika "weterynaryjna". Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem ministerialnych zakusów jest przeniesienie weterynarii do jakiegokolwiek innego ministerstwa, (niech to będzie nawet i ministerstwo lotnictwa, mówią lekarze). W każdym innym resorcie lekarz weterynarii nie będzie kontrolerem chlebodawcy. Daje to nadzieję na lepsze respektowanie unijnych standardów higienicznych. Jak się można domyślać jest to problem nie do przeskoczenia dla ministra Sawickiego.

Ministrowi nie można zarzucić braku merytorycznego przygotowania do pracy w rolnictwie. Posiada doktorat, ale w dziedzinie uprawy ziemniaka, a nie weterynarii. Czemu weterynaria okazuje się być niechcianą córką w rolniczym biznesie? Wiejska weterynaria od lat znajduje się w impasie. Struktura wiekowa lekarzy pracujących na zlecenie Inspekcji coraz bardziej przypomina dom starców. Młodzi lekarze idą pracować w miastach, przy leczeniu psów, wyjeżdżają za granicę, a czasem przyjmują urzędowe etaty w Inspekcji. Czy powodem tego stanu nie jest brak narzędzi do właściwego kierowania resortem?

Brakuje nowoczesnych przepisów, narzędzi godnych demokratycznego ustroju, a nie spuścizny po ekonomii sprzed dwudziestu lat. Utrata władzy ministerstwa nad weterynarią zdaje się być nie do przyjęcia przez resort, o czym minister mówił na spotkaniu w Białymstoku we wrześniu 2010 r. Powstały plany spauperyzowania i rozczłonkowania weterynarii w Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności. Stanowią oczko w głowie resortu. Czyż polityczne, partyjne kierownictwo we własnym urzędzie kontrolnym nie byłoby ideałem? Weterynaria od ponad sześciu lat broni się przed takimi zakusami. Nie wystarczają rozmowy. Dochodzi do protestów. Poprzedni miał miejsce w 2007 roku. Ówczesny poseł na Sejm, Marek Sawicki deklarował pełne zrozumienie dla potrzeb zawodu (artykuł z Wyborczej: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80353,4718735.html

  1. Pierwszy raz tutaj?

    Cieszymy się, że dołączyłeś do serwisu naszemiasto.pl
    Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci w zrobieniu pierwszych kroków:

  2. Zwiększ atrakcyjność profilu

    Dodaj tło, zadbaj aby profil miał unikatowy wygląd i wyróżniał się na tle innych

  3. Daj się poznać

    Uzupełnij podstawowe informacje profilowe, dodaj zdjęcie i bądź rozpoznawalny

  4. Dziel się nowymi wydarzeniami!

    Publikuj artykuły, dodawaj galerie, dziel się ciekawymi infomacjami i pozostań na bieżąco z lokalnymi wydarzeniami

  5. Uczestnicz w życiu lokalnej społeczności

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, chcesz się czymś podzielić lub napisać artykuł? Sam zadecyduj jaką formę wybierzesz

  6. Daj znać co u Ciebie

    Chcesz się czymś podzielić na gorąco, dodaj krótki wpis, wiadomość zostanie opublikowana w prywatnym strumieniu

  7. Opublikuj materiał na stronie miejskiej

    Wydarzyło się coś ciekawego, o czym inni mieszkańcy powinni wiedzieć, napisz artykuł i opublikuj go na łamach serwisu, dowiedz się co inni o tym sądzą!

  • Dodaj do obserwowanych Obserwuj ciekawe osoby! Jeżeli pojawi się coś nowego, znajdziesz to również na swoim profilu.
  • Wyślij wiadomość Wysyłaj wiadomości i bądź w kontakcie z innymi mieszkańcami!
  • Zgłoś do moderacji Zgłoś nadużycie ze strony mieszkańca!

Wydarzenia dnia

Materiały mieszkańca