Tomek Sierpiński, jeden z autorów Wiadomości24.pl, w artykule
"Komar-zabójca atakuje miasto, czyli jak uczyłem się z LSD" zamieścił 10 przykazań. Pozwolę sobie
skomentować i uzupełnić ten dekalog o własne przemyślenia. Podobnie jak autor wspomnianego artykułu,
brałem udział w Letniej Szkole Dziennikarstwa. Przez miesiąc odbywałem praktyki w dziale miejskim
"Polska The Times" w Warszawie. Różnice między gazetą internetową a papierową są znaczne.
Pozwolę sobie dodać co nieco od siebie do punktów, wymienionych przez Tomka.
1.
Podstawowe kwestie
Poruszona została ważna kwestia wymyślenia własnego skrótu,
pojawiającego się w krótkich formach dziennikarskich. Jak bardzo jest to ważne, przekonałem się na
własnej skórze. Otóż w redakcji były dwie osoby, których imię i nazwisko skracano do "KC".
Spowodowało to niewielki chaos pod koniec miesiąca, kiedy przyszło do rozliczania wierszówek. Na
szczęście, drugi Kamil z redakcji w tym miesiącu nie miał niemal "króciaków" na swoim koncie.
Deadline. Twój pan i władca w mediach. Nie zgodzę się z Tomaszem, że deadline w sieci nie
występuje. Owszem, istnieje. Jeżeli jesteś bowiem świadkiem jakiegoś wydarzenia, jeśli dotarłeś do
tematu jako pierwszy, Twoim deadlinem jesteś Ty sam. Im szybciej opracujesz materiał i prześlesz go
do moderacji, tym lepiej. Jest to również pewnie udogodnienie, ponieważ redaktorzy Wiadomości24.pl
zwykle tekst sprawdzają szybko. Odsyłają go wraz z uwagami lub zamieszczają. Tymczasem nie zapomnę,
jak przez niemal trzy godziny czekałem na poprawę mojego tekstu w "Polsce", a następnie okazało się,
że cały artykuł trzeba napisać od początku. Nie wspomnę nawet, że była już godzina 18...
Faktem natomiast jest, że w gazecie papierowej deadline jest ostrzej przestrzegany. Dochodzi do
tego również pytanie, które zadawała mi szefowa działu przy każdym zgłaszanym temacie: "czy inne
gazety już o tym pisały?". Jeśli nie, należało szybko opracować materiał. Jeśli tak, należało
poruszyć go od innej strony lub z niego zrezygnować.
2. O rzetelności słów
kilka
Rzetelność dziennikarska (pisanie prawdy i sprawdzonych informacji) to właściwie
nieco szersza kwestia pewnych ideałów dziennikarskich, które często nijak się nie mają do
rzeczywistości. To kolejne brutalne spotkanie z rzeczywistością dziennikarską, które odczułem na
własnej skórze. Przygotowując materiał o zwiedzaniu Warszawy z przewodnikiem natrafiłem na problem:
pogoda była kiepska. Turyści się nie pojawili. A temat miał się ukazać w następnym numerze. Co w
związku z tym robić? Po krótkiej konsultacji z szefową działu poprosiłem jednego z przewodników o
rozmowę. To właśnie jego relacja została zawarta w artykule, jak również trasy wycieczek i niezbędne
informacje dotyczące kontaktu. Ale sama koncepcja musiała ulec zmianie. I właściwie tak naprawdę nie
wiadomo, czy wszystko, co zawarł w swojej wypowiedzi przewodnik, jest zgodne z prawdą.
3. Twój przyjaciel notes
Tutaj całkowicie
zgadzam się z Tomkiem. Dorzucę jednak swoje trzy grosze: ustal jakiś porządek. Nie pozwól, by w
notesie panował chaos. Osobiście układam osoby nie według nazwisk, a miejsc, w których pracują.
Ułatwia mi to później ewentualne szukanie potrzebnego mi kontaktu. I pisz wyraźnie... oszczędzisz
sobie bólu i rozczarowań na przyszłość.
4. Uwaga! PR!
Inaczej rozwinąłbym
ten skrót. Przyjaciel Redaktora. Zawsze pomoże, wskaże właściwą (zwłaszcza dla niego) drogę. Jeżeli
rzecznik prasowy mówi Ci, że 80 proc. jest z czegoś zadowolone, spróbuj dowiedzieć się, dlaczego
pozostałe 20 proc. nie jest. Wszelkie informacje uzyskane od rzecznika postaraj się sprawdzić po
skończonej rozmowie z nim. Pamiętaj o tym, że to prawdziwy profesjonalista, także jeśli chodzi o
wyprowadzanie dziennikarzy w pole. Z własnych doświadczeń nauczyłem się, że rzecznicy prasowi nie
przeinaczają faktów. "Co? Gdzie? Kiedy?" to zazwyczaj pytania, na które odpowiadają rzetelnie i nie
zamazują obrazu rzeczywistości.
5. Biblia dziennikarzy
Tutaj tylko jedną
kwestię dorzucę. Ignorantia iuris nocet. Nieznajomość prawa szkodzi. Polecam lekturę prawa prasowego
każdemu, kto zabiera się za dziennikarstwo. Pamiętajcie, że prawo obowiązuje także dziennikarzy
obywatelskich.
6. Prosto do celu
Warszawiacy cierpią na identyczną chorobę
co wrocławianie. I zapewne cała Polska. Często nie chcą podawać swoich danych osobowych. Przyłączam
się do apelu - nie zrażajcie się. Brakuje Wam pomysłów, jak dalej pociągnąć artykuł? Spytajcie o
zdanie kolegów z redakcji. Pomyślcie, czego jeszcze nie poruszyliście. Jakie inne kwestie można
zawrzeć w materiale? Nie ma tematów nie do zrealizowania - musicie o tym pamiętać, zwłaszcza w
gazecie papierowej.
7. Gdyby się tak chciało, jak
się nie chce
Nie zgodzę się z Tomkiem, że większość tekstów w Polsce inspirowane jest
przez piarowców. Prędzej pewna rutyna i rozleniwienie dziennikarskie powodują przedostawanie się
takich skąpo opracowanych materiałów do gazet. Sam kiedyś się na tym złapałem. Redaktor prowadzący
sprawdził mój tekst o gangu i poprosił, żebym nigdy więcej nie przepisywał mu tekstu ze strony biura
prasowego komendy policji. Zszokowany i oburzony, po chwili namysłu pokiwałem głową i usiadłem do
telefonu. Materiał okazał się prawdziwą kopalnią informacji. Od tamtej pory staram się pilnować i
nie korzystać jedynie z materiałów prasowych.
8. Życie bywa brutalne
Prawda
o prasie drukowanej - dziennikarz tak naprawdę jest sam. Sam musi sobie radzić z problemami
dotyczącymi jego artykułów. Możemy zapytać o pewne kwestie kolegów z redakcji, ale tak naprawdę to
my odpowiadamy za nasz materiał. Za jego koncepcję, za źródła informacji z których korzystaliśmy. Za
wszystko. Tutaj nikt nie zwróci naszego tekstu kilkanaście razy. Nie poprowadzi nas za rączkę.
9. Krótko i na temat
Zgodzę się z Tomkiem Sierpińskim - zmieścić się do placu
to na początku problem. Z czasem jednak nauczysz się "na oko" oceniać ilość znaków w tekście. No i
od czego masz magiczny przycisk "Statystyka wyrazów" w Wordzie... Nie potrafię jednak przyznać racji
w kwestii braku ograniczeń ilości znaków w internecie. Jeżeli artykuł przekroczy bowiem pewną
długość, to kto go będzie chciał czytać? Pewne granice są, ale nie tak wyraźne jak w przypadku
prasy.
10. News - nienews
Dziesiąte przykazanie porusza istotną różnicę
między Wiadomościami24.pl, a gazetą papierową. Tutaj możemy poruszyć wszelkie kwestie i nie jesteśmy
ograniczeni tematycznie. Artykuł nie musi być newsowy - może poruszać różne sprawy społeczne, a
nawet być komentarzem, jak cały powyższy materiał. W "Polsce The Times" każdy dział dzieli się
dodatkowo na poddziały. Dziennikarze zajmują się konkretną tematyką i rzadko poruszają kwestie poza
nią. Są więc ludzie od komunikacji, od służb mundurowych itp.
Podsumowując moje praktyki,
mogę stwierdzić jedno - to ważne doświadczenie. Choć dziś już jestem niemal przekonany, że w
dzienniku pracować bym nie chciał. Jednak jest to świetny poligon dla młodych ludzi pragnących w
przyszłości zostać dziennikarzami. Dostałem szansę, której nie zamierzam zmarnować. W trakcie
trwania praktyk w dziennikach regionalnych, wzięliśmy także udział w lipcowym szkoleniu
organizowanym przez Grupę Wydawniczą Polskapresse. Znaczna część wymienionych powyżej przemyśleń to
wynik tego właśnie szkolenia i doświadczeń własnych. To najlepiej chyba obrazuje, czym LSD było dla
mnie.
Czytaj też:
http://politics.nytimes.com/election-guide/2008/results/index.html
Wyślij wiadomość do Kamil Ciba
Zgłoś Kamil Ciba